żeby tam były. Może mógłbym je całować, kiedy już przestaniesz się wstydzić. A potem ja się przestanę wstydzić i ty mnie będziesz mogła całować. A potem znów będziemy razem. I cały pokój, łóżko, wszystko będzie pachnieć tobą.
Marek Hłasko
Inkluzja
– Teraz mogą nas pocałować – po raz pierwszy od lat pozwolił sobie na dowcip. Oficerowie z mostka zaśmiali się krótko i niepewnie, z obowiązku.
W tej chwili w kabinie zrobiło się całkowicie ciemno. W jednej sekundzie zgasły wszystkie ekrany i światła. Umilkł też szum wentylatorów i ciche pikanie systemu podtrzymania życia. Komandor
poczuł, jak przerażenie zaciska mu gardło, a straszliwy ból przeszywa pierś.
– Co się dzieje? – wrzasnął któryś z oficerów.
– Nie działają żadne systemy, nawet awaryjne! – oznajmił łącznościowiec. – Coś takiego mogło spowodować tylko potężne wyładowanie elektromagnetyczne. A niech to, już po nas.
– Komandorze! Co mamy robić?! – wrzasnął nawigator.
Collins nie odpowiedział, jego sztuczne serce porażone mocnym polem elektromagnetycznym także przestało działać.
Erin z Jackiem jeszcze parę chwil napawali się przerażeniem skazanej na zagładę załogi, a potem opuścili umierający okręt, szukając kolejnej ofiary.
Andrzej W. Sawicki
Marek Hłasko
Inkluzja
– Teraz mogą nas pocałować – po raz pierwszy od lat pozwolił sobie na dowcip. Oficerowie z mostka zaśmiali się krótko i niepewnie, z obowiązku.
W tej chwili w kabinie zrobiło się całkowicie ciemno. W jednej sekundzie zgasły wszystkie ekrany i światła. Umilkł też szum wentylatorów i ciche pikanie systemu podtrzymania życia. Komandor
poczuł, jak przerażenie zaciska mu gardło, a straszliwy ból przeszywa pierś.
– Co się dzieje? – wrzasnął któryś z oficerów.
– Nie działają żadne systemy, nawet awaryjne! – oznajmił łącznościowiec. – Coś takiego mogło spowodować tylko potężne wyładowanie elektromagnetyczne. A niech to, już po nas.
– Komandorze! Co mamy robić?! – wrzasnął nawigator.
Collins nie odpowiedział, jego sztuczne serce porażone mocnym polem elektromagnetycznym także przestało działać.
Erin z Jackiem jeszcze parę chwil napawali się przerażeniem skazanej na zagładę załogi, a potem opuścili umierający okręt, szukając kolejnej ofiary.
Andrzej W. Sawicki