to przeżywasz nieustanne rozczarowania - ciągle czujesz się ofiarą. Jeśli wychodzisz z założenia, że życie jest ciężkie, to czujesz miłe zaskoczenie, że masz dość ciepłej wody na kąpiel.
Amy Jenkins
Marzyć o przedłużaniu w nieskończoność rzeczy dawno umarłych i o rządzeniu ludźmi przez balsamowanie, odnawiać naruszone dogmaty, pozłacać na nowo trumny, dźwigać z ruin klasztory, poświęcać ponownie relikwiarze, odświeżać zabobony, ożywiać fanatyzmy, dodawać nowe rękojeści kropidłom i pałaszom, przywracać zakony i militaryzm, wierzyć iż zbawia się społeczność mnożąc pasożyty i narzucać przeszłość teraźniejszości – to wydaje się dziwne. A jednak teorie te mają swoich teoretyków. Ci teoretycy – ludzie zresztą pomysłowi – używają bardo prostej metody: pociągają przeszłość nowym pokostem, który nazywają ładem społecznym, prawem boskim, moralnością, rodziną, czcią praojców, odwieczną władzą, świętą tradycją, praworządnością, religią i idą krzycząc: "Proszę, bierzcie to, dobrzy ludzie!" Tę logikę znali starożytni. Stosowali ją kapłani; smarowali kredą czarną jałówkę i mówili: "Jest biała". Bos cretatus.
Jeśli chodzi o nas, oszczędzamy zawsze przeszłość, a niekiedy szanujemy ją pod warunkiem, że godzi się być martwą. Jeśli chce żyć – atakujemy ją i staramy się ją zabić.
Zabobony, bigoterie, obłudy, przesądy – to larwy; lecz choć są to larwy, trzymają się życia i mimo że nieuchwytne, mają kły i pazury. Trzeba z nimi walczyć wręcz, trzeba wypowiedzieć im wojnę i prowadzić ją bez przerwy, gdyż taka jest dola ludzkości, że skazana została na wieczny bój z widmami. Cień trudno pochwycić za gardło i powalić.
Victor Hugo
Amy Jenkins
Marzyć o przedłużaniu w nieskończoność rzeczy dawno umarłych i o rządzeniu ludźmi przez balsamowanie, odnawiać naruszone dogmaty, pozłacać na nowo trumny, dźwigać z ruin klasztory, poświęcać ponownie relikwiarze, odświeżać zabobony, ożywiać fanatyzmy, dodawać nowe rękojeści kropidłom i pałaszom, przywracać zakony i militaryzm, wierzyć iż zbawia się społeczność mnożąc pasożyty i narzucać przeszłość teraźniejszości – to wydaje się dziwne. A jednak teorie te mają swoich teoretyków. Ci teoretycy – ludzie zresztą pomysłowi – używają bardo prostej metody: pociągają przeszłość nowym pokostem, który nazywają ładem społecznym, prawem boskim, moralnością, rodziną, czcią praojców, odwieczną władzą, świętą tradycją, praworządnością, religią i idą krzycząc: "Proszę, bierzcie to, dobrzy ludzie!" Tę logikę znali starożytni. Stosowali ją kapłani; smarowali kredą czarną jałówkę i mówili: "Jest biała". Bos cretatus.
Jeśli chodzi o nas, oszczędzamy zawsze przeszłość, a niekiedy szanujemy ją pod warunkiem, że godzi się być martwą. Jeśli chce żyć – atakujemy ją i staramy się ją zabić.
Zabobony, bigoterie, obłudy, przesądy – to larwy; lecz choć są to larwy, trzymają się życia i mimo że nieuchwytne, mają kły i pazury. Trzeba z nimi walczyć wręcz, trzeba wypowiedzieć im wojnę i prowadzić ją bez przerwy, gdyż taka jest dola ludzkości, że skazana została na wieczny bój z widmami. Cień trudno pochwycić za gardło i powalić.
Victor Hugo