są nienormalni. Nigdy niczego się nie uczą, tylko w kółko powtarzają te same kretyńskie błędy. Zwierzęta są okej, ale ludzie… Ludzie to idioci! Ona przecież musiała być idiotką, żeby wyjść za Earla!
Fannie Flagg
Cały majątek Gorzkowskiego stanowiło to, co miał na sobie. Tak dziurawej i zabrudzonej bielizny nie widziałem nigdy w życiu. Toteż pewnego dnia, kiedy wyszedł już na scenę jako pierwszy z nas, postanowiliśmy urządzić mu kawał. Dolną część garderoby, która przedstawiała obraz na podobieństwo sita, przemyślnie mu powykręcano zaplatając nogawki w misterne węzły. Po skończonym spektaklu, Gorzkowski długo przypatrywał się zmienionym kształtom ineksprymabli i z filozoficzną zadumą mruczał pod nosem: - Psiakrew, rebus mi się z gaci zrobił...(<- w tym momencie poległam ze śmiechu)
Później, już w Warszawie, wracając z jakiejś nocnej wędrówki po knajpach, w ekskluzywnej dzielnicy pałacyków, ambasad i arystokracji krajowej, Gorzkowski z tym swoim nieco trywialnym sposobem bycia flegmatycznie zajął się pewnymi czynnościami, które z pozoru naturalne - jednakże w odkrytym miejscu publicznym wywołują dość szokujące wrażenie. Działo się to pod wytwornym pałacem. Nagle, w otwartych drzwiach balkonowych pałacyku, staje dystyngowana postać:
- Co pan tu robi? - pyta z niesmakiem.
- A co, nie domyśla się wasza wysokość? - odpowiada bez zmrużenia powiek Gorzkowski.
Antoni Fertner
Fannie Flagg
Cały majątek Gorzkowskiego stanowiło to, co miał na sobie. Tak dziurawej i zabrudzonej bielizny nie widziałem nigdy w życiu. Toteż pewnego dnia, kiedy wyszedł już na scenę jako pierwszy z nas, postanowiliśmy urządzić mu kawał. Dolną część garderoby, która przedstawiała obraz na podobieństwo sita, przemyślnie mu powykręcano zaplatając nogawki w misterne węzły. Po skończonym spektaklu, Gorzkowski długo przypatrywał się zmienionym kształtom ineksprymabli i z filozoficzną zadumą mruczał pod nosem: - Psiakrew, rebus mi się z gaci zrobił...(<- w tym momencie poległam ze śmiechu)
Później, już w Warszawie, wracając z jakiejś nocnej wędrówki po knajpach, w ekskluzywnej dzielnicy pałacyków, ambasad i arystokracji krajowej, Gorzkowski z tym swoim nieco trywialnym sposobem bycia flegmatycznie zajął się pewnymi czynnościami, które z pozoru naturalne - jednakże w odkrytym miejscu publicznym wywołują dość szokujące wrażenie. Działo się to pod wytwornym pałacem. Nagle, w otwartych drzwiach balkonowych pałacyku, staje dystyngowana postać:
- Co pan tu robi? - pyta z niesmakiem.
- A co, nie domyśla się wasza wysokość? - odpowiada bez zmrużenia powiek Gorzkowski.
Antoni Fertner