interes. Wszystko to oznacza jedno i to samo, wszystko to nacechowane jest tą samą agresywną radykalnością. Przed tą brutalną i agresywną logiką, która wyziera ze wszystkich wartości i antywartości tych czasów, nie można się ustrzec, nawet jeśli człowiek zaszyje się w samotności zamku albo żydowskiego mieszkania. Jednakże ktoś, kto lęka się poznania, a więc romantyk, któremu idzie o jednolitość obrazu świata i wartości i który szuka upragnionego obrazu w przeszłości, nie bez powodu będzie spoglądał ku średniowieczu. Bo średniowiecze miało idealne centrum wartości, o które chodzi. Miało najwyższą wartość, której były podporządkowane wszystkie inne wartości: wiarę w chrześcijańskiego Boga.
Hermann Broch
Tam właśnie mijał mu czas, dziesiątki dni i nocy, które mógł spędzać ze mną. Mógł – miał przecież wybór, miał w sobie miłość, którą mi dotąd dawał. Tak myślałam wówczas, pamiętając dobre czasy. Poczułam znów ból. Okłamał mnie.
Nie znałam powodów jego postępowania i tak dziwnego, niewytłumaczalnego zachowania. Myślałam, że go dobrze poznałam, że naprawdę znam go na tyle, by czuć jego myśli, nastroje i lęki. Chciałam go takim mieć. Poznanym i oswojonym. Mieć dla siebie. Tylko dla siebie. Poznać smak spokoju i delektować się nim po kres naszych dni. Poczuć radość przewidywalności...
Michał Majewski
- Może pan zacząć od tego - powiedziała Lexie. - A ja tymczasem pójdę rozejrzeć się za jakimiś obszerniejszymi materiałami dla pana. Zajmie mi to kilka minut.
- Ten znalazła pani błyskawicznie - zauważył.
- To nie było trudne. Pamiętałam datę artykułu.
- Imponujące.
- Właściwie to nie. Ukazał się w dniu moich urodzin.
- Dwudziestych szóstych?
- Coś koło tego. A teraz pozwoli pan, że poszukam czegoś jeszcze.
Odwróciła się i ruszyła w stronę wahadłowych drzwi.
- Dwudziestych piątych?! - zawołał za nią.
- Ładny ruch, panie Marsh, ale ja nie podejmę tej gry. Jeremy parsknął śmiechem.
Nicholas Sparks
Hermann Broch
Tam właśnie mijał mu czas, dziesiątki dni i nocy, które mógł spędzać ze mną. Mógł – miał przecież wybór, miał w sobie miłość, którą mi dotąd dawał. Tak myślałam wówczas, pamiętając dobre czasy. Poczułam znów ból. Okłamał mnie.
Nie znałam powodów jego postępowania i tak dziwnego, niewytłumaczalnego zachowania. Myślałam, że go dobrze poznałam, że naprawdę znam go na tyle, by czuć jego myśli, nastroje i lęki. Chciałam go takim mieć. Poznanym i oswojonym. Mieć dla siebie. Tylko dla siebie. Poznać smak spokoju i delektować się nim po kres naszych dni. Poczuć radość przewidywalności...
Michał Majewski
- Może pan zacząć od tego - powiedziała Lexie. - A ja tymczasem pójdę rozejrzeć się za jakimiś obszerniejszymi materiałami dla pana. Zajmie mi to kilka minut.
- Ten znalazła pani błyskawicznie - zauważył.
- To nie było trudne. Pamiętałam datę artykułu.
- Imponujące.
- Właściwie to nie. Ukazał się w dniu moich urodzin.
- Dwudziestych szóstych?
- Coś koło tego. A teraz pozwoli pan, że poszukam czegoś jeszcze.
Odwróciła się i ruszyła w stronę wahadłowych drzwi.
- Dwudziestych piątych?! - zawołał za nią.
- Ładny ruch, panie Marsh, ale ja nie podejmę tej gry. Jeremy parsknął śmiechem.
Nicholas Sparks