czas, kiedy zaczyna drugi rok życia) „wypowiada się” rysując. Chociaż już mówi (może jeszcze dość nieskładnie), używając słów, chce „mówić” inaczej, ale nie znaczy, że gorzej: chce „mówić” pełniej. Tą mową, która daje mu taką swobodę wypowiedzi jest rysowanie. Jest to mowa graficzna, zespolona z mową werbalną. Jest to mowa, do której my, dorośli nie zawsze przywiązujemy wagę. Czasami pozbawiamy dziecko właśnie tej mowy graficznej, będącej częścią jego rozwoju. Pozbawiamy go tej mowy przez naszą ( dorosłych ale czy dojrzałych ?) lekkomyślność, przez niewiedzę, przez zaniedbanie. Czy wtedy nie będzie się dziecko rozwijać? Owszem, będzie.
Anna Kalbarczyk
Znajoma psycholog w Ameryce zapytała mnie kiedyś:
"Co ty czujesz, jak wracasz ze sceny do garderoby?" Pierwszy raz ktoś wyczuł, zrozumiał, że tu może być wykopany grób. Dziura, w którą wpadam, kiedy zamykam drzwi. Większość ludzi ma kogoś, z kim dzieli los, ma lustro w drugiej parze oczu. Taką rolę spełniała dawniej moja mama. Ale jej nie ma. Już od lat jej nie ma. Zostaję sama. Zdejmuję sukienkę, zmywam makijaż. Zrzucam boa. Drętwieję na fotelu. Po fajerwerkach braw i bisów - cisza - jest dojmująca. Już nie odbijam się w lustrach zachwyconych oczu... Przestaję istnieć. Brutalna różnica. Góra i dół. Spadam z wysokości euforii. Boli. Boję się zejść ze sceny, bo wiem, co mnie czeka. (Wiera Gran)
Agata Tuszyńska
- Coś Ty za jeden? - zapytał przemytnik, taksując go wzrokiem.
[...]
- Zordon. - powiedział.
- Co, kurwa? Jak ten z "Power Rangers"?
- Mhm - mruknął niechętnie Oryński, rozglądając się. - Wiesz, jak jest.
- Nie wiem.
- Mam na imię Kordian - odparł aplikant i wzruszył ramionami. - Ktoś kiedyś rzucił hasło, że "Kordon, Zordon, jeden pies", i przylgnęło jak gówno do ogona.
[...]
- Spoko, czaję. - powiedział handlarz. - Ja też miałem taki syf.
Kordian skinął głową.
- Kielecki - przedstawił się, podając mu rękę. - Jak się przyjebali do nazwiska, przez jakiś czas byłem Scyzoryk. Kiepska sprawa.
Remigiusz Mróz
Anna Kalbarczyk
Znajoma psycholog w Ameryce zapytała mnie kiedyś:
"Co ty czujesz, jak wracasz ze sceny do garderoby?" Pierwszy raz ktoś wyczuł, zrozumiał, że tu może być wykopany grób. Dziura, w którą wpadam, kiedy zamykam drzwi. Większość ludzi ma kogoś, z kim dzieli los, ma lustro w drugiej parze oczu. Taką rolę spełniała dawniej moja mama. Ale jej nie ma. Już od lat jej nie ma. Zostaję sama. Zdejmuję sukienkę, zmywam makijaż. Zrzucam boa. Drętwieję na fotelu. Po fajerwerkach braw i bisów - cisza - jest dojmująca. Już nie odbijam się w lustrach zachwyconych oczu... Przestaję istnieć. Brutalna różnica. Góra i dół. Spadam z wysokości euforii. Boli. Boję się zejść ze sceny, bo wiem, co mnie czeka. (Wiera Gran)
Agata Tuszyńska
- Coś Ty za jeden? - zapytał przemytnik, taksując go wzrokiem.
[...]
- Zordon. - powiedział.
- Co, kurwa? Jak ten z "Power Rangers"?
- Mhm - mruknął niechętnie Oryński, rozglądając się. - Wiesz, jak jest.
- Nie wiem.
- Mam na imię Kordian - odparł aplikant i wzruszył ramionami. - Ktoś kiedyś rzucił hasło, że "Kordon, Zordon, jeden pies", i przylgnęło jak gówno do ogona.
[...]
- Spoko, czaję. - powiedział handlarz. - Ja też miałem taki syf.
Kordian skinął głową.
- Kielecki - przedstawił się, podając mu rękę. - Jak się przyjebali do nazwiska, przez jakiś czas byłem Scyzoryk. Kiepska sprawa.
Remigiusz Mróz