aż do pewnej godziny wczorajszego dnia czułem się całkiem zadowolony i gdzie pobyt sprawiał mi przyjemność. Jednak teraz mam pragnienie – nie, nie pragnienie, tylko silną potrzebę – by jak najszybciej stąd wyjść. To miejsce jest puste, całe życie toczy się poza jego murami, chociaż niedawno wydawało mi się wręcz odwrotnie. Coś się zmieniło w mojej głowie, coś nieznacznie się przesunęło, ale takie nieznaczne poruszenia często mają kolosalne znaczenie. Czuję się głodny tam, gdzie jeszcze wczoraj byłem syty. Chcę słyszeć to, na co wczoraj byłem głuchy. Prawdę mówiąc, sam przyczyniłem się do tej głuchoty. Zrobiłem tak z własnej woli, jak sądzę, żeby się chronić.
Cecelia Ahern
Głos Mężczyzny, ten głos, który zapanował nad zwyrodnieniem zwanym Tekelilim, przejął Rina niemal fizycznym zimnem, przywołując go do porządku – niby policzek czy trzaśnięcie bicza. Młodzian podniósł się i spojrzał w ciemność, z której nadpłynął głos. Głos jego pana. Głos tego, który miał nad nim władzę. I który wyrwał go właśnie z błędnego koła rozsadzających wyobraźnię, rzygającym żarem i krwią majaków, stawiając na powrót jego niepewne stopy na twardej, zimnej ziemi. Ziemi, po której nakazywał mu kroczyć. Prosto i dumnie.
Głos Mężczyzny poskromił i ciało, i umysł. Mężczyzna panował nad swoim chłopcem.
Katarzyna Szelenbaum
- Uczuć się nie wybiera - szepnęła. - Nawet gdyby był tym właściwym, nie kocham go.
- Ale miłość to przecież tylko słowo - zauważył Marty. - Chodzi o to, żeby być zadowolonym.
Liz się roześmiała.
- To takie gadanie mięczaków. Ja mam w dupie zadowolenie, przykro mi. Chcę podniety, wyzwań, napięcia. Toni jest wspaniały i mówiąc szczerze, mogę sobie wyobrazić, że jest mężczyzną, z którym mogłabym się zestarzeć. Ale to tylko przyjaciel. Jego można lubić, ale nie sposób się w nim zakochać. Ja potrzebuję kogoś, kto potrafiłby mnie odepchnąć, kto by mnie źle traktował, o kogo musiałabym walczyć.
- Ale dlaczego? Jak można chcieć czegoś takiego?
Wzruszyła ramionami.
- Istnieją po prostu kobiety, którym nie wystarczą poczucie bezpieczeństwa i czyjaś troska.
Benedict Wells
Cecelia Ahern
Głos Mężczyzny, ten głos, który zapanował nad zwyrodnieniem zwanym Tekelilim, przejął Rina niemal fizycznym zimnem, przywołując go do porządku – niby policzek czy trzaśnięcie bicza. Młodzian podniósł się i spojrzał w ciemność, z której nadpłynął głos. Głos jego pana. Głos tego, który miał nad nim władzę. I który wyrwał go właśnie z błędnego koła rozsadzających wyobraźnię, rzygającym żarem i krwią majaków, stawiając na powrót jego niepewne stopy na twardej, zimnej ziemi. Ziemi, po której nakazywał mu kroczyć. Prosto i dumnie.
Głos Mężczyzny poskromił i ciało, i umysł. Mężczyzna panował nad swoim chłopcem.
Katarzyna Szelenbaum
- Uczuć się nie wybiera - szepnęła. - Nawet gdyby był tym właściwym, nie kocham go.
- Ale miłość to przecież tylko słowo - zauważył Marty. - Chodzi o to, żeby być zadowolonym.
Liz się roześmiała.
- To takie gadanie mięczaków. Ja mam w dupie zadowolenie, przykro mi. Chcę podniety, wyzwań, napięcia. Toni jest wspaniały i mówiąc szczerze, mogę sobie wyobrazić, że jest mężczyzną, z którym mogłabym się zestarzeć. Ale to tylko przyjaciel. Jego można lubić, ale nie sposób się w nim zakochać. Ja potrzebuję kogoś, kto potrafiłby mnie odepchnąć, kto by mnie źle traktował, o kogo musiałabym walczyć.
- Ale dlaczego? Jak można chcieć czegoś takiego?
Wzruszyła ramionami.
- Istnieją po prostu kobiety, którym nie wystarczą poczucie bezpieczeństwa i czyjaś troska.
Benedict Wells