przeogromne marnotrastwo, co razem z widokiem tych kobiet pochylonych nad torami wzbudzałoo poprostu złość. Lasy stawały się obrazem możliwego raju, którego ludzie nie są godni, a który przynajmniej drzewa, i tylko one, potrafią uosabiać. Ten wspaniały i zdewastowany pejzaż naznaczony głęboką melancholią, opowiadał mi to, co przecież już wiedziałam, lecz dokonywało sie to z tak wielką siłą i okrucieństem, których się nie spodziewałam. Obrazy te nie opuszczą mnie jeszcze przez kilka miesięcy po moim powrocie, zamieszkają w moim życiu, tak jak działo się z innymi moimi podróżami, konstruując świat wyjątkowy, niedoskonały, emocjonalny, czasami wyśniony - mój własny świat.
Michèle Lesbre
- Wracaj do swojego świata, Amando. W nim jest bezpiecznie.
Ujęła jego twarz w donie. Przyglądała mu się z taką natarczywością, że znowu poczuł ból.
- Nie chcę bezpieczeństwa, chcę ciebie.
Ruszył w dół po schodach.
Nie mów tak.
- Dlaczego nie? - spytała, idąc za nim - To prawda.
- Nie możesz mnie mieć - powiedział prze zaciśnięte zęby, odwracając się do niej.
- Należę do kogoś innego.
Sherrilyn Kenyon
Polly westchnęła.
- Wszystkie jesteśmy kobietami, majorze. Prawdziwymi kobietami. Nie tylko przebranymi za kobiety. I w tej chwili wolę nie wkładać spodni, bo byłabym kobietą przebraną za mężczyznę przebranego za kobietę przebraną za mężczyznę, i wtedy tak by mi się wszystko pomieszało, że nie wiedziałabym nawet, jak przeklinać.
A w tej chwili mam ochotę przeklinać, sir, i to bardzo.
Terry Pratchett
Wiem, o czym mówił. Opisywał ten moment, kiedy człowiek uświadamia sobie, że jest samotny. Przez jakiś czas jesteś sam, czujesz się z tym świetnie i nawet nie przyjdzie ci do głowy, że twoje życie mogłoby wyglądać inaczej, a potem, pewnego dnia, spotykasz kogoś i nagle dochodzisz do wniosku, że doskwiera ci samotność. To uczucie jest jak uderzenie, sprawia niemal fizyczny ból, czujesz się jednocześnie skrzywdzony i zły - pokrzywdzony, bo bardzo chciałbyś być z tą osobą i zły, bo jej nieobecność sprawia, że cierpisz.
Ilona Andrews
Michèle Lesbre
- Wracaj do swojego świata, Amando. W nim jest bezpiecznie.
Ujęła jego twarz w donie. Przyglądała mu się z taką natarczywością, że znowu poczuł ból.
- Nie chcę bezpieczeństwa, chcę ciebie.
Ruszył w dół po schodach.
Nie mów tak.
- Dlaczego nie? - spytała, idąc za nim - To prawda.
- Nie możesz mnie mieć - powiedział prze zaciśnięte zęby, odwracając się do niej.
- Należę do kogoś innego.
Sherrilyn Kenyon
Polly westchnęła.
- Wszystkie jesteśmy kobietami, majorze. Prawdziwymi kobietami. Nie tylko przebranymi za kobiety. I w tej chwili wolę nie wkładać spodni, bo byłabym kobietą przebraną za mężczyznę przebranego za kobietę przebraną za mężczyznę, i wtedy tak by mi się wszystko pomieszało, że nie wiedziałabym nawet, jak przeklinać.
A w tej chwili mam ochotę przeklinać, sir, i to bardzo.
Terry Pratchett
Wiem, o czym mówił. Opisywał ten moment, kiedy człowiek uświadamia sobie, że jest samotny. Przez jakiś czas jesteś sam, czujesz się z tym świetnie i nawet nie przyjdzie ci do głowy, że twoje życie mogłoby wyglądać inaczej, a potem, pewnego dnia, spotykasz kogoś i nagle dochodzisz do wniosku, że doskwiera ci samotność. To uczucie jest jak uderzenie, sprawia niemal fizyczny ból, czujesz się jednocześnie skrzywdzony i zły - pokrzywdzony, bo bardzo chciałbyś być z tą osobą i zły, bo jej nieobecność sprawia, że cierpisz.
Ilona Andrews