taka radosna. W młodości przecież szukamy dróg, obieramy sobie cel życia, stoimy przed tym, co nas czeka. Targa nami niepokój i trema przed wyjściem na tę wielką scenę. No a kiedy ma się już te artystyczne zamiary, to jeszcze bardziej się nękamy, bo a nuż cię los oszukał i nie masz talentu - tymczasem społeczeństwo patrzy na cię jak na darmozjada. [...] Nie, ta młodość, młodość... Nadużywa się tego słowa. Ta młodość nie jest wcale najpiękniejszym okresem życia - może raczej najważniejszym. Do dupy z tą niemożnością określenia samego siebie - jesteśmy jak chorągiewki na dachu.
Zbigniew Uniłowski
Powinienem wracać do Fortu, tym bardziej ze spotkaliśmy już Śnieżnych Ludzi. Żebym tak ich w życiu nie zobaczył! Czyli do Fortu. Tylko najpierw trzeba będzie wpaść po Wietrickiego.
Ale czy to ma sens? Nawet jeśli rangersi go w tej dziurze nie zobaczyli, sam go stamtąd nie wyciągnę.
Nieważne, trzeba po niego iść i już.
Zaraz, bez pośpiechu, po co marnować czas i ryzykować spotkanie ze Śnieżnymi Ludźmi?
Uważasz, że lepiej zostawić chłopaka, żeby zamarzał w tej dziurze? Bez pomocy na pewno nie wylezie.
Jego problem. Mnie nikt nigdy nie pomagał.
Stop, a Jermołow, Jan Karłowicz, Hamlet? Oni też nie?
Ale oni mieli w tym swój interes.
Ty też masz-kamień portalu wala się w jamie i wracać samemu do Fortu też nie jest dobrze. Przełożeni zadręczą pytaniami, gdzie straciłeś cały oddział. A tak będzie choć jeden świadek.
Paweł Kornew
Takiego cię poznałem Kaj. Wypaliłeś swoje imię w mojej duszy. Stanąłeś jak góra, o której myślałem, że jest nie do pokonania. Wiedliśmy ze sobą straszliwą wojnę. Nieraz krew leciała ci z nosa, często moja twarz i ręce krwawiły rozranione twoimi paznokciami. Obaj wiele się napłakaliśmy, ty w ciągu dnia, zanim wreszcie zasnąłeś z wyczerpania około północy, a ja nocą, kiedy już nie wiedziałem, jak zniosę następny dzień, jak zniosę ciebie.
Ale wygrałeś tę wojnę, bo zmusiłeś mnie, bym cię zrozumiał i pokochał. Któregoś dnia wypowiedziałaś moje imię, trudno mi było je zrozumieć, ale domyśliłem się, że chodzi ci o mnie.
Hartmut Gagelmann
Zbigniew Uniłowski
Powinienem wracać do Fortu, tym bardziej ze spotkaliśmy już Śnieżnych Ludzi. Żebym tak ich w życiu nie zobaczył! Czyli do Fortu. Tylko najpierw trzeba będzie wpaść po Wietrickiego.
Ale czy to ma sens? Nawet jeśli rangersi go w tej dziurze nie zobaczyli, sam go stamtąd nie wyciągnę.
Nieważne, trzeba po niego iść i już.
Zaraz, bez pośpiechu, po co marnować czas i ryzykować spotkanie ze Śnieżnymi Ludźmi?
Uważasz, że lepiej zostawić chłopaka, żeby zamarzał w tej dziurze? Bez pomocy na pewno nie wylezie.
Jego problem. Mnie nikt nigdy nie pomagał.
Stop, a Jermołow, Jan Karłowicz, Hamlet? Oni też nie?
Ale oni mieli w tym swój interes.
Ty też masz-kamień portalu wala się w jamie i wracać samemu do Fortu też nie jest dobrze. Przełożeni zadręczą pytaniami, gdzie straciłeś cały oddział. A tak będzie choć jeden świadek.
Paweł Kornew
Takiego cię poznałem Kaj. Wypaliłeś swoje imię w mojej duszy. Stanąłeś jak góra, o której myślałem, że jest nie do pokonania. Wiedliśmy ze sobą straszliwą wojnę. Nieraz krew leciała ci z nosa, często moja twarz i ręce krwawiły rozranione twoimi paznokciami. Obaj wiele się napłakaliśmy, ty w ciągu dnia, zanim wreszcie zasnąłeś z wyczerpania około północy, a ja nocą, kiedy już nie wiedziałem, jak zniosę następny dzień, jak zniosę ciebie.
Ale wygrałeś tę wojnę, bo zmusiłeś mnie, bym cię zrozumiał i pokochał. Któregoś dnia wypowiedziałaś moje imię, trudno mi było je zrozumieć, ale domyśliłem się, że chodzi ci o mnie.
Hartmut Gagelmann