i od tych organów sztucznych, tj. narzędzi, jakie wytworzył. Ponieważ w ciągu rozwoju dziejowego ludzkości człowiek nie pozyskał nowych organów, wszystkie jego postępy zamknięte byłyby w granicach przez fizjologiczną organizację jego lecz przecież nasze ciała po większej części są anonimowe. Któż rozpozna swój własny kręgosłup i miednicę, kto przyzna się do jednej z dziesięciu mu okazanych łydek, nawet jeśli czystych i nie bardzo podgniłych, kto wskaże właściwe kciuki w wiązkach po tuzin serwowanych, ba, kto poda policyjny rysopis swego serca? Wszystko to są tajemnice. Nie znamy samych siebie w sensie najzupełniej dosłownym, to znaczy anatomicznym, materjalnym, masarskim. Zaiste, pozostaje nam liczyć na fiodorowców przyszłych stuleci i ich awtamaticzieskije czierwjaki, bo gdyby przyszło co do czego, sami spartolilibyśmy ciał zmartwychwstanie jak wszystko inne.
Jacek Dukaj
Mundurowi wydawali się wyraźnie zdezorientowani. Bo przed nimi wrzeli nie islamscy terroryści ani wynędzniałe ofiary wojny odgrażające się w niezrozumiałych językach, ani tez mieszkańcy slumsów plądrujący sklepy i wywołujący uliczne burdy po rasistowskich przestępstwach popełnionych przez policję, mówiąc krótko: to nie byli ich tradycyjni przeciwnicy. Niewykluczone, że nawet czuli się zaskoczeni, iż ci dystyngowani i majętni ludzie zachowują się dokładnie tak samo jak tamci.
Marc Elsberg
Jedna z naszych sąsiadek kupczyła własną córką, dziewczynka kilka lat młodszą ode mnie, w zamian za narkotyki. Jeżeli chcecie wiedzieć, uliczna wartośc ośmiolatki to trzydzieści pięć dolców, przynajmniej w czasach mojego dzieciństwa. Gdy oczy matki zasnuwały się mgłą, mała wypłakiwała się w mojej klitce, przeczuwając rychła transakcję. Podobno matka poszła na odwyk, skończyła z narkotykami i odnalazła Boga. Podobno jej (obecnie dorosła) córka skończyła z brzuchem na ulicy i odnalazła sens życia w heroinie. Nie miałem lekkiego dzieciństwa, ale nigdy nie służyłem opiekunom jako towar zamienny. Dobre i to.
Andrew Davidson
Ta furgonetka z otwartym tylnym bagażnikiem, którą widywałem przed każdym domem, stała się dla mnie symbolem Ameryki, gdzie nikt nie mieszka w miejscu urodzenia ani nie umiera tam, gdzie mieszkał. Tam wszyscy są niezależni i nieznani pośród innych niezależnych i nieznanych, z którymi przez krótki czas udają wielką zażyłość. Ciągłe, niespokojne przemieszczanie się Amerykanów, ich poczucie nieograniczoności w ogromnym kraju stwarza oczywiście owo wrażenie wolności, stanowiąc podstawę amerykańskiego mitu. Ale także, jak mi się zdawało, rodzi wiele nieszczęść." (s.329)
Tiziano Terzani
Jacek Dukaj
Mundurowi wydawali się wyraźnie zdezorientowani. Bo przed nimi wrzeli nie islamscy terroryści ani wynędzniałe ofiary wojny odgrażające się w niezrozumiałych językach, ani tez mieszkańcy slumsów plądrujący sklepy i wywołujący uliczne burdy po rasistowskich przestępstwach popełnionych przez policję, mówiąc krótko: to nie byli ich tradycyjni przeciwnicy. Niewykluczone, że nawet czuli się zaskoczeni, iż ci dystyngowani i majętni ludzie zachowują się dokładnie tak samo jak tamci.
Marc Elsberg
Jedna z naszych sąsiadek kupczyła własną córką, dziewczynka kilka lat młodszą ode mnie, w zamian za narkotyki. Jeżeli chcecie wiedzieć, uliczna wartośc ośmiolatki to trzydzieści pięć dolców, przynajmniej w czasach mojego dzieciństwa. Gdy oczy matki zasnuwały się mgłą, mała wypłakiwała się w mojej klitce, przeczuwając rychła transakcję. Podobno matka poszła na odwyk, skończyła z narkotykami i odnalazła Boga. Podobno jej (obecnie dorosła) córka skończyła z brzuchem na ulicy i odnalazła sens życia w heroinie. Nie miałem lekkiego dzieciństwa, ale nigdy nie służyłem opiekunom jako towar zamienny. Dobre i to.
Andrew Davidson
Ta furgonetka z otwartym tylnym bagażnikiem, którą widywałem przed każdym domem, stała się dla mnie symbolem Ameryki, gdzie nikt nie mieszka w miejscu urodzenia ani nie umiera tam, gdzie mieszkał. Tam wszyscy są niezależni i nieznani pośród innych niezależnych i nieznanych, z którymi przez krótki czas udają wielką zażyłość. Ciągłe, niespokojne przemieszczanie się Amerykanów, ich poczucie nieograniczoności w ogromnym kraju stwarza oczywiście owo wrażenie wolności, stanowiąc podstawę amerykańskiego mitu. Ale także, jak mi się zdawało, rodzi wiele nieszczęść." (s.329)
Tiziano Terzani