siła i ich niewinność, i mimo całego bólu Rieux czuł, że tu z nimi się łączy. Wśród mocniejszych i dłuższych teraz okrzyków, które echo niosło aż do stóp tarasu, w miarę jak coraz więcej różnokolorowych bukietów pojawiało się na niebie, doktor Rieux postanowił napisać opowiadanie, które tu się kończy, żeby nie należeć do tych, co milczą, żeby świadczyć na korzyść zadżumionych, żeby zostawić przynajmniej wspomnienie niesprawiedliwości i gwałtu, jakich doznali, i powiedzieć po prostu to, czego można się nauczyć, gdy trwa zaraza: że w ludziach więcej rzeczy zasługuje na podziw niż na pogardę.
Albert Camus
Znałam pewnego męża hipochondryka, który miał żonę zdrową jak rzepa. Ale pewnego razu ta żona dostała grypy, rzeczywiście z wielką gorączką, dreszczami i złym samopoczuciem, więc położyła się do łóżka. Kiedy jej mąż wrócił do domu i zobaczył ją taką chorą, poczuł się nareszcie silny, opiekuńczy, panujący nad sytuacją. Zakrzątnął się żwawo, uspokajając ją, żeby się niczym nie martwiła, że on już jest i się wszystkim zajmie. Nastawił wodę, naparzył herbatę, przygotował aspirynę, a po chwili wszedł z kuchni do pokoju i powiedział pogodnie : "No widzisz, kochanie, juz wszystko w porządku, już wziąłem
Monika Żeromska
(...) Gessler zdaję się na tle TVN-owskich koleżanek medialnym fenomenem. Chociaż reprezentuje jedną z najbardziej znienawidzonych i otoczonych w mizoginicznej Polsce głębokim lękiem figur - figurę baby. Baby z piekła rodem; baby, którą diabeł posyła tam, gdzie sam nie może; i w której piecu pali. Polacy (i Polski), nienawidzący wychylających się kobiet, mogą kamieniować je do utraty tchu, jednak jeśli taka kobieta mimo kamieniowania ciągle wstaje i dalej się wychyla, i jeszcze robi awanturę, że kamienie są twarde, a do tego nie ubiera się w kolory jesieni, dżdżu i nadchodzącej śmierci, oooo, w takim wypadku lepiej uważać, lepiej nieco się odsunąć, a może nawet na wszelki wypadek okazać nieco zabobonnego respektu [s.82].
Dorota Masłowska
Albert Camus
Znałam pewnego męża hipochondryka, który miał żonę zdrową jak rzepa. Ale pewnego razu ta żona dostała grypy, rzeczywiście z wielką gorączką, dreszczami i złym samopoczuciem, więc położyła się do łóżka. Kiedy jej mąż wrócił do domu i zobaczył ją taką chorą, poczuł się nareszcie silny, opiekuńczy, panujący nad sytuacją. Zakrzątnął się żwawo, uspokajając ją, żeby się niczym nie martwiła, że on już jest i się wszystkim zajmie. Nastawił wodę, naparzył herbatę, przygotował aspirynę, a po chwili wszedł z kuchni do pokoju i powiedział pogodnie : "No widzisz, kochanie, juz wszystko w porządku, już wziąłem
Monika Żeromska
(...) Gessler zdaję się na tle TVN-owskich koleżanek medialnym fenomenem. Chociaż reprezentuje jedną z najbardziej znienawidzonych i otoczonych w mizoginicznej Polsce głębokim lękiem figur - figurę baby. Baby z piekła rodem; baby, którą diabeł posyła tam, gdzie sam nie może; i w której piecu pali. Polacy (i Polski), nienawidzący wychylających się kobiet, mogą kamieniować je do utraty tchu, jednak jeśli taka kobieta mimo kamieniowania ciągle wstaje i dalej się wychyla, i jeszcze robi awanturę, że kamienie są twarde, a do tego nie ubiera się w kolory jesieni, dżdżu i nadchodzącej śmierci, oooo, w takim wypadku lepiej uważać, lepiej nieco się odsunąć, a może nawet na wszelki wypadek okazać nieco zabobonnego respektu [s.82].
Dorota Masłowska