że wszyscy jadą bez biletów. Jeżeli jakiś odszczepieniec po pijanemu bilet nawet kupi, to oczywiście jest mu głupio, kiedy idą kontrolerzy. Kiedy do niego podchodzą, on na nikogo nie patrzy - ani na kontrolera, ani na publikę - jakby się chciał pod ziemię zapaść. A kontroler ze wstrętem ogląda jego bilet, a jego samego niszczy spojrzeniem. A publika patrzy na "gapowicza" dużymi, pięknymi oczyma, jakby mówiąc: Spuścił oczy zasraniec. Sumienie go ruszyło! A kontrolerowi patrzy w oczy jeszcze śmielej: Tacy jesteśmy! Czy możesz nam coś zarzucić? Podejdź do nas, Siemionycz, my ciebie nie skrzywdzimy.
Wieniedikt Jerofiejew
JD, czterdziestosześcioletni imigrant z Polski, który pracował w fabryce łożysk kulkowych w środkowej części stanu Connecticut, był pacjentem Gustafa Lindskoga, wówczas adiunkta chirurgii na Uniwersytecie Yale.
W sierpniu 1940 roku, JD zaczął odczuwać dyskomfort w okolicach gardła.
Został poddany tonsillektomii. W grudniu męczył go ból szczęki; usunięto
mu więc ząb w nadziei, że to zniweluje dolegliwość. Tak się jednak nie
stało. W końcu lekarze zdiagnozowali chłoniaka (o pierwszym na świecie pacjencie poddanym chemioterapii).
Vincent DeVita
- Czy zatem istnieje jakieś przejście? - chciał wiedzieć Johnson.
- Może tak - Może nie. Trzeba by sprawdzić poszczególne miejsca. To mogłoby potrwać parę miesięcy. Jeśli uda wam się przejść, zapiszcie jak i dajcie nam znać, dobrze?
Johnson patrzył na niego bez słowa.
- Wyjaśnijmy to sobie - powiedział. - Jest pan z pieprzonej służby leśnej i chce pan, żebyśmy my powiedzieli wam, którędy biegną wasze szlaki?
Tamten przytaknął.
Lee Child
Za starożytnym objawieniem Bóg wciąż się wtrącał do wszystkiego, dobrych do nieba brał żywcem, złych siarką polewał, za byle krzakiem siedział, i dopiero potem zaczęło się oddalanie, Bóg tracił naoczność, człekokształtność, brodatość, znikły szkolne pomoce cudów i demonstracje poglądowe przesiedlania demonów w capy, i kontrolne wizytacje anielskie; wiara, jednym słowem, obywała się już bez cyrkowej metafizyki; tak ze sfery zmysłów przechodziła w sferę odrywań.
Stanisław Lem
Wieniedikt Jerofiejew
JD, czterdziestosześcioletni imigrant z Polski, który pracował w fabryce łożysk kulkowych w środkowej części stanu Connecticut, był pacjentem Gustafa Lindskoga, wówczas adiunkta chirurgii na Uniwersytecie Yale.
W sierpniu 1940 roku, JD zaczął odczuwać dyskomfort w okolicach gardła.
Został poddany tonsillektomii. W grudniu męczył go ból szczęki; usunięto
mu więc ząb w nadziei, że to zniweluje dolegliwość. Tak się jednak nie
stało. W końcu lekarze zdiagnozowali chłoniaka (o pierwszym na świecie pacjencie poddanym chemioterapii).
Vincent DeVita
- Czy zatem istnieje jakieś przejście? - chciał wiedzieć Johnson.
- Może tak - Może nie. Trzeba by sprawdzić poszczególne miejsca. To mogłoby potrwać parę miesięcy. Jeśli uda wam się przejść, zapiszcie jak i dajcie nam znać, dobrze?
Johnson patrzył na niego bez słowa.
- Wyjaśnijmy to sobie - powiedział. - Jest pan z pieprzonej służby leśnej i chce pan, żebyśmy my powiedzieli wam, którędy biegną wasze szlaki?
Tamten przytaknął.
Lee Child
Za starożytnym objawieniem Bóg wciąż się wtrącał do wszystkiego, dobrych do nieba brał żywcem, złych siarką polewał, za byle krzakiem siedział, i dopiero potem zaczęło się oddalanie, Bóg tracił naoczność, człekokształtność, brodatość, znikły szkolne pomoce cudów i demonstracje poglądowe przesiedlania demonów w capy, i kontrolne wizytacje anielskie; wiara, jednym słowem, obywała się już bez cyrkowej metafizyki; tak ze sfery zmysłów przechodziła w sferę odrywań.
Stanisław Lem