i skowyczałem jak zwierzę, ale to był ktoś inny, ukryty gdzieś głęboko, ktoś niemający dostępu do twarzy, warg, ust i głowy, toteż na powierzchni jedynie wzruszałem ramionami, uśmiechałem się i poruszałem dalej. Gdybym mógł umrzeć fizycznie, po prostu wszystko odpuścić, ot tak, niczego nie robiąc, opuścić życie tak łatwo, jakbym wychodził drzwiami, zrobiłbym to. Ale zamiast tego musiałem sypiać nocami i budzić się rankiem zawiedziony faktem, że wciąż tam jestem, i z rezygnacją przyjmować dalszą egzystencję.
Neil Gaiman
Jej psychiczny pancerz krył jednak kruchy punkt: honor.
Ten rodzaj słabości jest niewidoczny gołym okiem, trudno domyślić się jego istnienia, gdyż honor wypadł z obiegu w naszych czasach. Rzadki jak albinizm - czasem myślę: jak trąd - nadal zabija wielu z tych, którzy noszą jego gen w krwiobieg
Mariusz Ziomecki
Nie był całkowicie pewny, czy to oznaka choroby, czy też nie, w każdym razie nie zamierzał się nikomu zwierzać, ale ostatnimi laty zaczął w myślach układać mowy pogrzebowe poświęcone ludziom, którzy go irytowali.
Na dobrą sprawę pochował w ten sposób większość swoich przełożonych i kolegów i musiał przyznać, że całkiem nieźle mu to szło.
Jeanette Øbro Gerlow
Steve wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że tworzenie literatury jest często formą oswajania dręczących go lęków. Pisząc o nich, miał nadzieję, że uda mu się od nich uwolnić, sprawić, by zniknęły. Tyle że wraz z każdą przybywającą nową powieścią czy nowym scenariuszem działa się rzecz dziwna - lęki, zamiast znikać, stawały się jeszcze silniejsze i bardziej widoczne. Jakby tego było mało, pojawiały się jeszcze kolejne.
Lisa Rogak
Neil Gaiman
Jej psychiczny pancerz krył jednak kruchy punkt: honor.
Ten rodzaj słabości jest niewidoczny gołym okiem, trudno domyślić się jego istnienia, gdyż honor wypadł z obiegu w naszych czasach. Rzadki jak albinizm - czasem myślę: jak trąd - nadal zabija wielu z tych, którzy noszą jego gen w krwiobieg
Mariusz Ziomecki
Nie był całkowicie pewny, czy to oznaka choroby, czy też nie, w każdym razie nie zamierzał się nikomu zwierzać, ale ostatnimi laty zaczął w myślach układać mowy pogrzebowe poświęcone ludziom, którzy go irytowali.
Na dobrą sprawę pochował w ten sposób większość swoich przełożonych i kolegów i musiał przyznać, że całkiem nieźle mu to szło.
Jeanette Øbro Gerlow
Steve wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że tworzenie literatury jest często formą oswajania dręczących go lęków. Pisząc o nich, miał nadzieję, że uda mu się od nich uwolnić, sprawić, by zniknęły. Tyle że wraz z każdą przybywającą nową powieścią czy nowym scenariuszem działa się rzecz dziwna - lęki, zamiast znikać, stawały się jeszcze silniejsze i bardziej widoczne. Jakby tego było mało, pojawiały się jeszcze kolejne.
Lisa Rogak