i zastąpić ją miłością. Miłość, jak powiedział poeta, jest całym istnieniem kobiety. A jeśli choć rzucimy okiem na piszącą u stołu Orlandę, przyznamy, że nigdy nie było kobiety godniejszej tego powołania. Będąc kobietą, i to kobietą piękną, a na dokładkę w kwiecie wieku, niechybnie wkrótce zarzuci te pozory pisania i myślenia, a zacznie myśleć przynajmniej o gajowym (dopóki myśli o mężczyźnie, nikt nie ma kobiecie za złe myślenia).
Virginia Woolf
Wszyscy znali bibliotekarza, tak samo dokładnie, acz niezbyt precyzyjnie, jak zna się ściany, podłogi i wszelkie inne nieistotne, ale konieczne dekoracje sceny życia. Jeśli w ogóle go pamiętali, to jak wzdycha delikatnie za plecami, jak siedzi pod biurkiem i naprawia książki albo jak sunie na czworakach między regałami w poszukiwaniu ukrytych palaczy. Każdy mag dostatecznie nierozsądny, by zaryzykować ukradkowego skręta, orientował się dopiero wtedy, gdy miękka skórzasta dłoń wyciągała mu się zza ramienia i odbierała zakazany obiekt. Bibliotekarz nigdy się nie gniewał; po prostu wyglądał na bardzo urażonego i zasmuconego tą sprawą, a potem zjadał papierosa.
Terry Pratchett
Co pani może wiedzieć? To znaczy, o miłości.
Dorothea złożyła miękkie białe ręce na kolanach.
– Więcej niż przypuszczasz. Czytałam w twoich fusach od herbaty, pamiętasz, Nocny Łowco? Nie zakochałeś się jeszcze w niewłaściwej osobie?
– Niestety, Damo Nieba, moją jedyną prawdziwą miłością pozostaję ja sam.
Dorothea wybuchnęła śmiechem.
– Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
– Niekoniecznie. Od czasu do czasu odtrącam się, żeby było ciekawiej.
Cassandra Clare
- Turniej skończony. Niech wszyscy znikną mi z oczu.
Mistrz ceremonii pokłonił się, lecz książę Tommen nie był tak posłuszny.
- Miałem walczyć z człowiekiem ze słomy.
- Nie dzisiaj.
- Ale ja chcę walczyć!
- Nic mnie to nie obchodzi.
- Matka mi pozwoliła.
- To prawda - poparła go księżniczka Myrcella.
- Matka mu pozwoliła - zadrwił król. - Nie bądźcie dziecinni.
- Jesteśmy dziećmi - oznajmiła wyniosłym tonem Myrcella. - Mamy prawo być dziecinni.
George R.R. Martin
Virginia Woolf
Wszyscy znali bibliotekarza, tak samo dokładnie, acz niezbyt precyzyjnie, jak zna się ściany, podłogi i wszelkie inne nieistotne, ale konieczne dekoracje sceny życia. Jeśli w ogóle go pamiętali, to jak wzdycha delikatnie za plecami, jak siedzi pod biurkiem i naprawia książki albo jak sunie na czworakach między regałami w poszukiwaniu ukrytych palaczy. Każdy mag dostatecznie nierozsądny, by zaryzykować ukradkowego skręta, orientował się dopiero wtedy, gdy miękka skórzasta dłoń wyciągała mu się zza ramienia i odbierała zakazany obiekt. Bibliotekarz nigdy się nie gniewał; po prostu wyglądał na bardzo urażonego i zasmuconego tą sprawą, a potem zjadał papierosa.
Terry Pratchett
Co pani może wiedzieć? To znaczy, o miłości.
Dorothea złożyła miękkie białe ręce na kolanach.
– Więcej niż przypuszczasz. Czytałam w twoich fusach od herbaty, pamiętasz, Nocny Łowco? Nie zakochałeś się jeszcze w niewłaściwej osobie?
– Niestety, Damo Nieba, moją jedyną prawdziwą miłością pozostaję ja sam.
Dorothea wybuchnęła śmiechem.
– Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
– Niekoniecznie. Od czasu do czasu odtrącam się, żeby było ciekawiej.
Cassandra Clare
- Turniej skończony. Niech wszyscy znikną mi z oczu.
Mistrz ceremonii pokłonił się, lecz książę Tommen nie był tak posłuszny.
- Miałem walczyć z człowiekiem ze słomy.
- Nie dzisiaj.
- Ale ja chcę walczyć!
- Nic mnie to nie obchodzi.
- Matka mi pozwoliła.
- To prawda - poparła go księżniczka Myrcella.
- Matka mu pozwoliła - zadrwił król. - Nie bądźcie dziecinni.
- Jesteśmy dziećmi - oznajmiła wyniosłym tonem Myrcella. - Mamy prawo być dziecinni.
George R.R. Martin