do lasów w naszym okręgu, bo Ceaușescu polował tam na odyńca. Kazano nam włożyć tradycyjne wiejskie stroje i trzymano w autobusach, głodnych i spragnionych, przez większość dnia, a kiedy nad łąką, na której stały autobusy, miał przelecieć helikopter z Ceaușescu i jego ekipą łowiecką, wyciągnięto nas z autobusu i kazano tańczyć horę (tradycyjny taniec rumuński). A jeszcze później, gdy usłyszeliśmy psy gończe, mieliśmy śpiewać na całe gardło, tak żeby towarzysz Ceaușescu i jego przyjaciele usłyszeli pieśń szczęśliwych chłopów.
Carmen Bugan
(...)używał najróżniejszych forteli, z biegiem czasu coraz bardziej udoskonalanych. Tak więc w
krytycznych momentach nucił nieskomplikowane melodie usłyszane w radiu, które stanowiły świetną barierę psychiczną. Czasem szczypał się aż do krwi, a czasem jego ucieczką był erotyzm. Wywoływał w myśli obraz jakiejś kobiety, którą widział na ulicy, jak zapinała podwiązkę, jakiś biust, którego kształtów domyślał się w głębi dekoltu. Jeśli umysł dal się na nią złapać, potęga myśli stawała się niezmierzona. Podnosiła sukienki, zrywała biustonosze, przetwarzała wspomnienia. I powoli, na tle leżących kobiet, zmiętych ciał, widmo śmierci bladło, bladło
coraz bardziej, aby w końcu zniknąć niczym wampir o brzasku.
Roland Topor
Przede wszystkim zerwijcie raz na zawsze z tym słowem: sztuka, a także z tym drugim: artysta. Przestańcie nurzać się w tych słowach, które powtarzacie z nieskończoną monotonią. Czyż nie jest tak, że każdy jest po trosze artystą? Nie jestże prawdą, że ludzkość tworzy sztukę nie tylko na papierze lub na płótnie, ale w każdym momencie życia codziennego – i gdy dziewczę wpina kwiat we włosy, gdy w rozmowie wypsnie się wam żarcik, gdy roztapiamy się w zmierzchowej gamie światłocienia, czymże to wszystko jest, jeśli nie praktykowaniem sztuki?
Po cóż więc ten podział dziwaczny i bzdurny na artystów i resztę ludzkości? I czyż nie byłoby zdrowiej, gdybyście, zamiast mienić się dumnie artystami, mówili po prostu: "Ja może nieco więcej niż inni zajmuję się sztuką"?
Witold Gombrowicz
Carmen Bugan
(...)używał najróżniejszych forteli, z biegiem czasu coraz bardziej udoskonalanych. Tak więc w
krytycznych momentach nucił nieskomplikowane melodie usłyszane w radiu, które stanowiły świetną barierę psychiczną. Czasem szczypał się aż do krwi, a czasem jego ucieczką był erotyzm. Wywoływał w myśli obraz jakiejś kobiety, którą widział na ulicy, jak zapinała podwiązkę, jakiś biust, którego kształtów domyślał się w głębi dekoltu. Jeśli umysł dal się na nią złapać, potęga myśli stawała się niezmierzona. Podnosiła sukienki, zrywała biustonosze, przetwarzała wspomnienia. I powoli, na tle leżących kobiet, zmiętych ciał, widmo śmierci bladło, bladło
coraz bardziej, aby w końcu zniknąć niczym wampir o brzasku.
Roland Topor
Przede wszystkim zerwijcie raz na zawsze z tym słowem: sztuka, a także z tym drugim: artysta. Przestańcie nurzać się w tych słowach, które powtarzacie z nieskończoną monotonią. Czyż nie jest tak, że każdy jest po trosze artystą? Nie jestże prawdą, że ludzkość tworzy sztukę nie tylko na papierze lub na płótnie, ale w każdym momencie życia codziennego – i gdy dziewczę wpina kwiat we włosy, gdy w rozmowie wypsnie się wam żarcik, gdy roztapiamy się w zmierzchowej gamie światłocienia, czymże to wszystko jest, jeśli nie praktykowaniem sztuki?
Po cóż więc ten podział dziwaczny i bzdurny na artystów i resztę ludzkości? I czyż nie byłoby zdrowiej, gdybyście, zamiast mienić się dumnie artystami, mówili po prostu: "Ja może nieco więcej niż inni zajmuję się sztuką"?
Witold Gombrowicz