tym razem tak właśnie było. Miasto wypłynęło w świat, w poszukiwaniu swoich mieszkańców. Byli to dawni mieszkańcy Angoli, Portugalczycy, którzy rozproszyli się po Europie i Ameryce. Część z nich udała się do Południowej Afryki. Wszyscy oni wyjechali z Angoli w pośpiechu, uciekając przed pożogą wojenną, przekonani, że w kraju tym nie będzie więcej życia i że pozostaną tylko cmentarze. Ale zanim wyjechali, zdążyli jeszcze zbudować w Luandzie drewniane miasto, do którego zapakowali wszystko, co było w mieście kamiennym. Na ulicach pozostało tylko tylko tysiące samochodów pokrytych kurzem, które zjadała rdza. Pozostały też mury, dachy, asfalt na jezdniach i żelazne ławki na bulwarze.
Ryszard Kapuściński
Gdyby było pewne, że przez jakiś czas przechowuję nie otwarte listy (i to nawet listy o treści przypuszczalnie tak błahej, jak ten oto list), tylko przez słabość i tchórzostwo zwlekając z otwarciem listu, tak jak z otwarciem pokoju, gdzie może już ktoś czeka na mnie niecierpliwie - wówczas można by to dokładnie jeszcze tłumaczyć dokładnością. Założywszy, że jestem dokładnym człowiekiem, muszę spróbować o ile możności rozwlec wszystko, co dotyczy listu, więc pomału go otwierać, pomału i wiele razy odczytywać, długo zastanawiać się za pomocą wielu brlionów przygotywać czystopis odpowiedzi, a w końcu zwlekać jeszcze z wysyłką. Wszystko to potrafię zrobić, jedynie takiego nagłego otrzymania listu nie sposób uniknąć. Opóźniam sztucznie nawet i to, długo nie otwieram listu, leży przede mną na stole, ustawicznie mi się narzuca, ustawicznie go otzrzymuję, nie odbieram jednak.
Franz Kafka
- Piękno ma swoje znaczenie, którego jednak do niedawna nie domyślałem się. Po prostu uważałem piękno za coś oderwanego, coś, co istnieje bez przyczyny i głębszego sensu. Nie miałem żadnego pojęcia o pięknie. Ale teraz już rozumiem albo raczej zaczynam pojmować prawdę. Ta trawa jest dla mnie tym piękniejsza, odkąd wiem, dlaczego stała się trawą, odkąd dowiedziałem się o wszystkich tych ukrytych chemicznych czynnikach, dzięki którym słońce, deszcz i gleba uczyniły ją trawą. Przecież dzieje życia każdej trawki pełne są romantyzmu, a nawet przygód. Sama myśl o tym wzrusza mnie. Kiedy pomyślę o tej wielkiej rozgrywce energii i materii i całej tkwiącej w tym przepotężnej walce, wydaje mi się, że mógłbym stworzyć epopeję o trawie
Jack London
Ryszard Kapuściński
Gdyby było pewne, że przez jakiś czas przechowuję nie otwarte listy (i to nawet listy o treści przypuszczalnie tak błahej, jak ten oto list), tylko przez słabość i tchórzostwo zwlekając z otwarciem listu, tak jak z otwarciem pokoju, gdzie może już ktoś czeka na mnie niecierpliwie - wówczas można by to dokładnie jeszcze tłumaczyć dokładnością. Założywszy, że jestem dokładnym człowiekiem, muszę spróbować o ile możności rozwlec wszystko, co dotyczy listu, więc pomału go otwierać, pomału i wiele razy odczytywać, długo zastanawiać się za pomocą wielu brlionów przygotywać czystopis odpowiedzi, a w końcu zwlekać jeszcze z wysyłką. Wszystko to potrafię zrobić, jedynie takiego nagłego otrzymania listu nie sposób uniknąć. Opóźniam sztucznie nawet i to, długo nie otwieram listu, leży przede mną na stole, ustawicznie mi się narzuca, ustawicznie go otzrzymuję, nie odbieram jednak.
Franz Kafka
- Piękno ma swoje znaczenie, którego jednak do niedawna nie domyślałem się. Po prostu uważałem piękno za coś oderwanego, coś, co istnieje bez przyczyny i głębszego sensu. Nie miałem żadnego pojęcia o pięknie. Ale teraz już rozumiem albo raczej zaczynam pojmować prawdę. Ta trawa jest dla mnie tym piękniejsza, odkąd wiem, dlaczego stała się trawą, odkąd dowiedziałem się o wszystkich tych ukrytych chemicznych czynnikach, dzięki którym słońce, deszcz i gleba uczyniły ją trawą. Przecież dzieje życia każdej trawki pełne są romantyzmu, a nawet przygód. Sama myśl o tym wzrusza mnie. Kiedy pomyślę o tej wielkiej rozgrywce energii i materii i całej tkwiącej w tym przepotężnej walce, wydaje mi się, że mógłbym stworzyć epopeję o trawie
Jack London