je swoimi ustami, aby za chwile je otworzyć, rozewrzeć, spulchnić lub mocno zacisnąć. Można koniuszkiem języka cierpliwie i dokładnie namaszczać ślina ich brzeg, można przygnieść je do dziąseł, smakować, zwilżyć lub zamoczyć swoja ślina, aby zaraz potem osuszyć wydychanym powietrzem. Można je obejmować szczelnie swoimi wargami, po chwili zwolnic uścisk, otworzyć na oścież, rozsunąć żeby, wyssać język na zewnątrz i przygryźć go delikatnie. Można go potem wepchnąć do środka, przycisnąć do dolnego podniebienia i dotykać swoim językiem wybrzuszenie dziąseł nad każdym zębem po kolei. Można dotknąć nim górnego podniebienia i zatrzymywać na każdym jego zgrubieniu. Można zwariować przy tym albo się zakochać.
Janusz Leon Wiśniewski
Otworzył jej srebrną, wieczorową kopertówkę. A potem otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Była z siebie bardzo dumna, że zdołała wcisnąć do tak małej torebki kajdanki, opaskę na oczy, swój masażer do pleców i fiolkę viagry.
Uśmiechnęła się słodko.
- Coś nie tak, Connor?
- Widzę, że przyszłaś zaopatrzona. - Spojrzał na nią cierpko i zwrócił jej własność. - Miłego wieczoru.
Kerrelyn Sparks
Wielkie to szczęście
nie wiedzieć dokładnie,
na jakim świecie się żyje.
Trzeba by było
istnieć bardzo długo,
stanowczo dłużej
niż istnieje on.
Choćby dla porównania
poznać inne światy.
Unieść się ponad ciało
które niczego tak dobrze nie umie,
jak ograniczać
i stwarzać trudności.
Dla dobra badań,
jasności obrazu
i ostatecznych wniosków
wbić się ponad czas,
w którym to wszystko pędzi i wiruje.
Z tej perspektywy
żegnajcie na zawsze
szczegóły i epizody.
Wisława Szymborska
Lubił magów. Nie popełniali przestępstw. A w każdym razie przestępstw interesujących dla komendanta Straży Miejskiej. Działania okultystyczne nie były jego sprawą. Magowie, owszem, mogli majstrować przy samej osnowie czasu i przestrzeni, ale nie zmuszali go do papierkowej roboty, więc nie narzekał.
Sporo ich zebrało się w sali, we wszystkich swych wspaniałościach. A nie istniało nic wspanialszego niż mag ubrany na oficjalną uroczystość, chyba że ktoś znalazłby sposób nadęcia rajskiego ptaka, być może z użyciem gumowej taśmy i jakiegoś gazu.
Terry Pratchett
Janusz Leon Wiśniewski
Otworzył jej srebrną, wieczorową kopertówkę. A potem otworzył szeroko oczy ze zdumienia. Była z siebie bardzo dumna, że zdołała wcisnąć do tak małej torebki kajdanki, opaskę na oczy, swój masażer do pleców i fiolkę viagry.
Uśmiechnęła się słodko.
- Coś nie tak, Connor?
- Widzę, że przyszłaś zaopatrzona. - Spojrzał na nią cierpko i zwrócił jej własność. - Miłego wieczoru.
Kerrelyn Sparks
Wielkie to szczęście
nie wiedzieć dokładnie,
na jakim świecie się żyje.
Trzeba by było
istnieć bardzo długo,
stanowczo dłużej
niż istnieje on.
Choćby dla porównania
poznać inne światy.
Unieść się ponad ciało
które niczego tak dobrze nie umie,
jak ograniczać
i stwarzać trudności.
Dla dobra badań,
jasności obrazu
i ostatecznych wniosków
wbić się ponad czas,
w którym to wszystko pędzi i wiruje.
Z tej perspektywy
żegnajcie na zawsze
szczegóły i epizody.
Wisława Szymborska
Lubił magów. Nie popełniali przestępstw. A w każdym razie przestępstw interesujących dla komendanta Straży Miejskiej. Działania okultystyczne nie były jego sprawą. Magowie, owszem, mogli majstrować przy samej osnowie czasu i przestrzeni, ale nie zmuszali go do papierkowej roboty, więc nie narzekał.
Sporo ich zebrało się w sali, we wszystkich swych wspaniałościach. A nie istniało nic wspanialszego niż mag ubrany na oficjalną uroczystość, chyba że ktoś znalazłby sposób nadęcia rajskiego ptaka, być może z użyciem gumowej taśmy i jakiegoś gazu.
Terry Pratchett