mnie nie przekona, nigdy, przenigdy, że życie to jakaś niesamowita, przynosząca satysfakcję gratka. Prawda jest taka: życie to katastrofa. (…) Dla mnie- i będę to powtarzał zawzięcie do dnia śmierci, dopóki nie padnę na swoją niewdzięczną, nihilistyczną gębę, za słaby, by wypowiedzieć te słowa: lepiej nigdy się nie urodzić, niż urodzić się w tym szambie.
Donna Tartt
- No przestań. Trochę mnie lubisz. Czuję to.
- Zwariowałeś. Odbiło ci. Bujasz w obłokach. Nie lubię cię ani trochę!
- To pozwól, żebym cię przekonał do zmiany zdania.
Szczęka jej opadła.
- Czemu?
- Bo nie jestem taki zły. Bo uważam, że mamy więcej wspólnego, niż ci się zdaje.
- Co niby mamy wspólnego? Och, czekaj... Też uważasz, że jesteś upierdliwy?
C.C. Hunter
Dlatego wcale nie myślała, że jest samotna czy - jak by to powiedziała jej matka - schowana w skorupie jak żółw, tylko że absorbuje ją zadanie poważniejsze niż drobne ludzkie spory i kolekcjonowanie ogromnych domów czy samochodów. Poruszała się wśród długich rzędów notesów jak między szeregami żołnierzy - rozkazując im, kształtując je i rzeźbiąc je swoimi dziarskimi, niedoskonałymi dłońmi.
Catherynne M. Valente
Nie potrafiłam zrozumieć matki. Czy kobiety naprawdę marzą tylko o tym, żeby być czyjąś żoną? W zamian za złotą obrączkę będą gotować obiady, ścielić łóżko, rozkładać nogi i pastować buty. W szpitalach, zimnych jak kostnice, urodzą tuzin aniołków o błękitnych oczach; bez narzekania. Gdyby ktoś mi wówczas powiedział, że ja także zechcę się bawić w małżeństwo, z pewnością nie potrafiłabym w to uwierzyć. Jak mało wiedziałam o sobie. Jak wiele miałam się jeszcze dowiedzieć.
Izabela Kawczyńska
Donna Tartt
- No przestań. Trochę mnie lubisz. Czuję to.
- Zwariowałeś. Odbiło ci. Bujasz w obłokach. Nie lubię cię ani trochę!
- To pozwól, żebym cię przekonał do zmiany zdania.
Szczęka jej opadła.
- Czemu?
- Bo nie jestem taki zły. Bo uważam, że mamy więcej wspólnego, niż ci się zdaje.
- Co niby mamy wspólnego? Och, czekaj... Też uważasz, że jesteś upierdliwy?
C.C. Hunter
Dlatego wcale nie myślała, że jest samotna czy - jak by to powiedziała jej matka - schowana w skorupie jak żółw, tylko że absorbuje ją zadanie poważniejsze niż drobne ludzkie spory i kolekcjonowanie ogromnych domów czy samochodów. Poruszała się wśród długich rzędów notesów jak między szeregami żołnierzy - rozkazując im, kształtując je i rzeźbiąc je swoimi dziarskimi, niedoskonałymi dłońmi.
Catherynne M. Valente
Nie potrafiłam zrozumieć matki. Czy kobiety naprawdę marzą tylko o tym, żeby być czyjąś żoną? W zamian za złotą obrączkę będą gotować obiady, ścielić łóżko, rozkładać nogi i pastować buty. W szpitalach, zimnych jak kostnice, urodzą tuzin aniołków o błękitnych oczach; bez narzekania. Gdyby ktoś mi wówczas powiedział, że ja także zechcę się bawić w małżeństwo, z pewnością nie potrafiłabym w to uwierzyć. Jak mało wiedziałam o sobie. Jak wiele miałam się jeszcze dowiedzieć.
Izabela Kawczyńska