Znam ludzi,znam miasta,wioski,wzgorza,rzeki i skaly,wiem,jak jesienia slonce zachodzi za pewnym polem w gorach,ale
jaki sens ma przecinanie tego wszystkiego granica i nadawanie temu nazwy po to,zeby przestac to kochac od linii,gdzie nazwa przestaje obowiazywac? Co to jest milosc do swojego kraju? Czy to oznacza nienawisc do innych krajow? W takim razie to nic dobrego.Moze to po prostu milosc wlasna?W takim razie to nic zlego,ale nie nalezy z tego robic cnoty ani profesji...
Ursula K. Le Guin
Popatrz no na tę kulę ze smoły, która cieknie przez okienko między dwoma zrośniętymi drzewami, rozciągając się i rosnąc. Za drzewami jest polanka i tam właśnie smoła duma, projektując swoje pojawienie się w formie kuli, w formie kulołap, w formie smołosierściołap, zgodnie ze słownikiem - NIEDŹWIEDŹ.
Teraz smołokula wyłazi wilgotna i miękka, strząsając z siebie mrówki niezliczone i okrągłe, zrzuca je w śladach szeregujących się harmonijnie, w miarę jak się posuwa. Czyli: smoła stawia niedźwiedziołapę na sosnowe igły, rysuje gładką ziemię, potem unosi smołołapę i pozostaje ślad, poszarpany pantofel i rodzące się mrowisko wielorakie i okrągłe, pachnące smołą. W ten sposób po każdej strome drogi idzie twórca symetrycznych królestw, forma sierściołapia, tworząc dla okrągłych mrówek konstrukcje, które wilgotnie drgają.
Wreszcie wschodzi słońce i miękki niedźwiedź wznosi twarz wędrowną i dziecinną do gongu z miodu, którego
nadaremnie pragnie. Smoła zabiera się do gwałtownego wąchania, kula rośnie wraz z rosnącym dniem, sierściołapy tylko smoła, sierściołaposmoła, która wyrykuje prośbę i czyha na odpowiedź, u góry głęboki rezonans gongu, niebieski miód na językopysku, w radości sierściołapiej.
Julio Cortázar
Ursula K. Le Guin
Popatrz no na tę kulę ze smoły, która cieknie przez okienko między dwoma zrośniętymi drzewami, rozciągając się i rosnąc. Za drzewami jest polanka i tam właśnie smoła duma, projektując swoje pojawienie się w formie kuli, w formie kulołap, w formie smołosierściołap, zgodnie ze słownikiem - NIEDŹWIEDŹ.
Teraz smołokula wyłazi wilgotna i miękka, strząsając z siebie mrówki niezliczone i okrągłe, zrzuca je w śladach szeregujących się harmonijnie, w miarę jak się posuwa. Czyli: smoła stawia niedźwiedziołapę na sosnowe igły, rysuje gładką ziemię, potem unosi smołołapę i pozostaje ślad, poszarpany pantofel i rodzące się mrowisko wielorakie i okrągłe, pachnące smołą. W ten sposób po każdej strome drogi idzie twórca symetrycznych królestw, forma sierściołapia, tworząc dla okrągłych mrówek konstrukcje, które wilgotnie drgają.
Wreszcie wschodzi słońce i miękki niedźwiedź wznosi twarz wędrowną i dziecinną do gongu z miodu, którego
nadaremnie pragnie. Smoła zabiera się do gwałtownego wąchania, kula rośnie wraz z rosnącym dniem, sierściołapy tylko smoła, sierściołaposmoła, która wyrykuje prośbę i czyha na odpowiedź, u góry głęboki rezonans gongu, niebieski miód na językopysku, w radości sierściołapiej.
Julio Cortázar