tylko to, co widzą, a nie to, co wiem. Czyli, że oczekuję przekazu wizualnego. Przekaz semantyczny zawsze w moim odczuciu składa się z komunałów, w przeciwnym wypadku jest po prostu nieczytelny. Przekaz wizualny przemawia w sposób bezpośredni, bez tego idiotycznego "co to znaczy" (Zdzisław Beksiński).
Zdzisław Beksiński
Ten człowiek budzi się z przekleństwem na ustach - przeklina siebie albo swoja pracę, albo życie w ogóle. Budzi się do cna znudzony i przegrany, jakby zmartwiony konstatacją, że nie umarł tej nocy.
Siadam przy oknie i pocieszam go, jak mogę. To żmudne zajęcie. Trzeba go w gruncie rzeczy błagac, by raczył wstac. Rankiem - a to oznacza dla niego dowolną porę między pierwszą a piątą po południu - rankiem więc, jak mówię, oddaje się moim zwariowanym refleksjom. Przeważnie marzy o przeszłości, o swoich dawnych ,,pizdach". Usiłuje sobie przypomniec, jakie były, co mówiły w krytycznym momencie, gdzie je rżnął itp., itd. Leżąc z grymasem i przekleństwem na ustach, porusza palcami z charakterystycznym dla siebie znudzeniem, jakby chciał sprawic wrażenie, że jego odraza jest zbyt wielka, by można ją wyrazic słowami. Na ramie łóżka wisi irygator - na wypadek niespodzianek, dla dziewic, które tropi jak policyjny pies. Nawet kiedy się już prześpi się z jedną z tych mitycznych istot, dalej będzie ją nazywał dziewicą, prawie nigdy nie wymieniając jej imienia.
Henry Miller
Zdzisław Beksiński
Ten człowiek budzi się z przekleństwem na ustach - przeklina siebie albo swoja pracę, albo życie w ogóle. Budzi się do cna znudzony i przegrany, jakby zmartwiony konstatacją, że nie umarł tej nocy.
Siadam przy oknie i pocieszam go, jak mogę. To żmudne zajęcie. Trzeba go w gruncie rzeczy błagac, by raczył wstac. Rankiem - a to oznacza dla niego dowolną porę między pierwszą a piątą po południu - rankiem więc, jak mówię, oddaje się moim zwariowanym refleksjom. Przeważnie marzy o przeszłości, o swoich dawnych ,,pizdach". Usiłuje sobie przypomniec, jakie były, co mówiły w krytycznym momencie, gdzie je rżnął itp., itd. Leżąc z grymasem i przekleństwem na ustach, porusza palcami z charakterystycznym dla siebie znudzeniem, jakby chciał sprawic wrażenie, że jego odraza jest zbyt wielka, by można ją wyrazic słowami. Na ramie łóżka wisi irygator - na wypadek niespodzianek, dla dziewic, które tropi jak policyjny pies. Nawet kiedy się już prześpi się z jedną z tych mitycznych istot, dalej będzie ją nazywał dziewicą, prawie nigdy nie wymieniając jej imienia.
Henry Miller