odwrotnie. Wyobraźnia jest ziemią naszego istnienia. Pamięć jest tylko funkcją wyobraźni. Wyobraźnia jest tym jedynym miejscem, z którym czujemy się związani, którego możemy być pewni, że tu właśnie żyjemy. I także umierając, w niej umieramy.
Wiesław Myśliwski
Zapisałam się do biura matrymonialnego, chcę przerwać swoją samotność.( i tu jest parę informacji o panach którzy chcieli się z Raduńską spotkać, a ona tak po prostu nie znajdowała czasu na spotkanie)(...) Co jest grane? Co ja robię? Mogę to skwitować powiedzeniem: "Chciałabym, a boję się", ale to niewiele tłumaczy. Mogę drążyć dalej: czego ja chcę?
Czasem niewiele: móc zadzwonić do niego przed snem i usłyszeć coś przyjemnego i czułego. Pójść z nim na długi spacer brzegiem morza, ramię przy ramieniu. Rozmawiać. Ugotować coś wspólnie. Cieszyć się, że on jest i cieszy się z tego, że ja jestem. Często jednak bardzo tęsknie za bliską obecnością mężczyzny. Za kimś, kto byłby mój, mój bez wątpienia. Za kimś, z kim dzieliłabym łóżko i stół, smutek i radość. Za krzątaniem się razem po domu i za jedzeniem we dwoje. Za wspieraniem się nawzajem. Za tym, żeby ktoś mój znów przyjechał po mnie, gdy kończę pracę późno wieczorem, żeby zawiózł mnie, nakrył kołdrą, potrzymał za rękę i pocałował na dobranoc. Za prawdziwym tańcem i seksem z mężczyzną, którego pragnę i który pragnie mnie. Za łagodnym współbyciem i żeby było do kogo wracać...
Czego się boję? Że spotkam jakiegoś oszusta, psychopatę, złego człowieka. Albo, że będzie chciał ode mnie czegoś, czego nie chcę mu dać, a ja nie zdołam tego ochronić. Że będzie kolejnym mężczyzną, przy którym zdradzę siebie; przestanę siebie słyszeć i czuć. Że nie będę umiała być przy nim swobodna. Że nie będę mogła pracować, pisać, czytać. Że będę zmuszona być żoną w tradycyjny sposób. Że ktoś będzie wymagał, żebym zawsze "wyglądała" i zdobiła go oraz żebym gotowała. Ja nie chcę.
Sonia Raduńska
Wiesław Myśliwski
Zapisałam się do biura matrymonialnego, chcę przerwać swoją samotność.( i tu jest parę informacji o panach którzy chcieli się z Raduńską spotkać, a ona tak po prostu nie znajdowała czasu na spotkanie)(...) Co jest grane? Co ja robię? Mogę to skwitować powiedzeniem: "Chciałabym, a boję się", ale to niewiele tłumaczy. Mogę drążyć dalej: czego ja chcę?
Czasem niewiele: móc zadzwonić do niego przed snem i usłyszeć coś przyjemnego i czułego. Pójść z nim na długi spacer brzegiem morza, ramię przy ramieniu. Rozmawiać. Ugotować coś wspólnie. Cieszyć się, że on jest i cieszy się z tego, że ja jestem. Często jednak bardzo tęsknie za bliską obecnością mężczyzny. Za kimś, kto byłby mój, mój bez wątpienia. Za kimś, z kim dzieliłabym łóżko i stół, smutek i radość. Za krzątaniem się razem po domu i za jedzeniem we dwoje. Za wspieraniem się nawzajem. Za tym, żeby ktoś mój znów przyjechał po mnie, gdy kończę pracę późno wieczorem, żeby zawiózł mnie, nakrył kołdrą, potrzymał za rękę i pocałował na dobranoc. Za prawdziwym tańcem i seksem z mężczyzną, którego pragnę i który pragnie mnie. Za łagodnym współbyciem i żeby było do kogo wracać...
Czego się boję? Że spotkam jakiegoś oszusta, psychopatę, złego człowieka. Albo, że będzie chciał ode mnie czegoś, czego nie chcę mu dać, a ja nie zdołam tego ochronić. Że będzie kolejnym mężczyzną, przy którym zdradzę siebie; przestanę siebie słyszeć i czuć. Że nie będę umiała być przy nim swobodna. Że nie będę mogła pracować, pisać, czytać. Że będę zmuszona być żoną w tradycyjny sposób. Że ktoś będzie wymagał, żebym zawsze "wyglądała" i zdobiła go oraz żebym gotowała. Ja nie chcę.
Sonia Raduńska