Próbuję się wyrwać, i tu i tam, próbuję znaleźć drogę; i zdaję sobie sprawę z niekonsekwencji. Po prostu za słaby jestem, nic mi się tak naprawdę nie chce, a z moją ambicją to cholernie zagmatwana sprawa.
Jan Paweł Krasnodębski
Gdyby to była magia - podjęła - wszystko byłoby takie proste i łatwe. Uległabym twojej mocy i byłabym szczęśliwa. A tak... Muszę... Nie wiem, co się ze mną dzieje... (...)
Tak bardzo mi wstyd. Wstydzę się tego, co czuję, tego, co jest jak jakaś przeklęta niemoc, jak zimnica, jak krótki oddech...
Milczał.
- Myślałam zawsze, że to piękny i wzniosły stan ducha, szlachetny i godny, nawet, jeżeli unieszczęśliwia. Przecież tyle ballad ułożyłam o czymś takim. A to jest organiczne, Geralt, podle i przejmująco organiczne. Tak może się czuć ktoś chory, ktoś, kto wypił truciznę. Bo tak, jak ktoś, kto wypił truciznę, jest się gotowym na wszystko w zamian za odtrutkę. Na wszystko. Nawet na poniżenie.
- Essi. Proszę cię...
- Tak. Czuję się poniżona, poniżona tym, że wszystko ci wyznałam, zapominając o godności, która każe cierpieć w milczeniu. Tym, że moim wyznaniem wprawiłam cię w zakłopotanie. Czuję się poniżona tym, że jesteś zakłopotany. Ale ja nie mogłam inaczej. Jestem bezsilna. Zdana na łaskę, jak ktoś złożony chorobą. Zawsze bałam się choroby, momentu, w którym będę słaba, bezsilna, bezradna i samotna. Zawsze bałam się choroby, zawsze wierzyłam, że choroba byłaby najgorszym, co mogłoby mnie spotkać...
Milczał.
- Wiem - jęknęła znowu. - Wiem, że powinnam być ci wdzięczna, że...że nie wykorzystujesz sytuacji. Ale nie jestem ci wdzięczna. I tego też się wstydzę. Bo ja nienawidzę tego twojego milczenia, tych twoich przerażonych oczu. Nienawidzę cię. Za to, że milczysz. (...) Każ mi wyjść, Geralt. Rozkaż mi, bym stąd wyszła. Bo sama, z własnej woli, nie mogę, a chce stąd wyjść, pójść do miasta, do oberży... Chcę zemścić się na tobie za mój wstyd, za poniżenie, chcę znaleźć pierwszego lepszego...
Andrzej Sapkowski
Jan Paweł Krasnodębski
Gdyby to była magia - podjęła - wszystko byłoby takie proste i łatwe. Uległabym twojej mocy i byłabym szczęśliwa. A tak... Muszę... Nie wiem, co się ze mną dzieje... (...)
Tak bardzo mi wstyd. Wstydzę się tego, co czuję, tego, co jest jak jakaś przeklęta niemoc, jak zimnica, jak krótki oddech...
Milczał.
- Myślałam zawsze, że to piękny i wzniosły stan ducha, szlachetny i godny, nawet, jeżeli unieszczęśliwia. Przecież tyle ballad ułożyłam o czymś takim. A to jest organiczne, Geralt, podle i przejmująco organiczne. Tak może się czuć ktoś chory, ktoś, kto wypił truciznę. Bo tak, jak ktoś, kto wypił truciznę, jest się gotowym na wszystko w zamian za odtrutkę. Na wszystko. Nawet na poniżenie.
- Essi. Proszę cię...
- Tak. Czuję się poniżona, poniżona tym, że wszystko ci wyznałam, zapominając o godności, która każe cierpieć w milczeniu. Tym, że moim wyznaniem wprawiłam cię w zakłopotanie. Czuję się poniżona tym, że jesteś zakłopotany. Ale ja nie mogłam inaczej. Jestem bezsilna. Zdana na łaskę, jak ktoś złożony chorobą. Zawsze bałam się choroby, momentu, w którym będę słaba, bezsilna, bezradna i samotna. Zawsze bałam się choroby, zawsze wierzyłam, że choroba byłaby najgorszym, co mogłoby mnie spotkać...
Milczał.
- Wiem - jęknęła znowu. - Wiem, że powinnam być ci wdzięczna, że...że nie wykorzystujesz sytuacji. Ale nie jestem ci wdzięczna. I tego też się wstydzę. Bo ja nienawidzę tego twojego milczenia, tych twoich przerażonych oczu. Nienawidzę cię. Za to, że milczysz. (...) Każ mi wyjść, Geralt. Rozkaż mi, bym stąd wyszła. Bo sama, z własnej woli, nie mogę, a chce stąd wyjść, pójść do miasta, do oberży... Chcę zemścić się na tobie za mój wstyd, za poniżenie, chcę znaleźć pierwszego lepszego...
Andrzej Sapkowski