Otóż dlatego, że było to znacznie gorsze niż pisanie do piłkarza albo gwiazdy pop. Bo pisał do leśnego czarta, do Świętego Mikołaja, do E.T. z filmu Stevena Spielberga, do kogoś, kto w rzeczywistości nie istniał. Pisał do szatana. I prosił go o łaskę.
Belinda Bauer
Christian szykuje się na dole, więc cały pokój jest dla mnie. Oprócz sukienek w szafie mam także szuflady pełne nowej bielizny. Wybieram czarny gorset bez ramiączek: pięćset czterdzieści dolarów. Jest wykończony srebrną tasiemką, a do kompletu ma miniaturowe figi. Do tego pończochy samonośne
w cielistym kolorze, tak delikatne, jakby utkano je z czystego jedwabiu. O rany, są... zmysłowe... i nawet podniecające...
Sięgam właśnie po sukienkę, kiedy bezceremonialnie wchodzi Christian. Hola, a zapukać to nie można? Staje jak skamieniały, wpatrując się we mnie wygłodniałym wzrokiem. Mam wrażenie, że nie tylko policzki oblewa mi szkarłatny rumieniec. Christian ma na sobie białą koszulę i czarne spodnie od garnituru. W wycięciu rozpiętego kołnierzyka dostrzegam ślad szminki.
– W czym mogę pomóc, panie Grey? Zakładam, że cel pańskiej wizyty jest inny niż bezmyślne wgapianie się we mnie?
– To bezmyślne wgapianie bardzo mi się podoba, dziękuję, panno Steele – mruczy, robiąc krok do przodu i pożerając mnie wzrokiem. – Przypomnij mi, abym wysłał podziękowania Caroline Acton.
Marszczę brwi. A co to za jedna?
– Osobista stylistka u Neimana – mówi, odpowiadając na moje niewypowiedziane na głos pytanie.
– Och.
– Rozproszył mnie ten widok.
– Właśnie widzę. Czego chcesz, Christianie? – Posyłam mu rzeczowe spojrzenie.
Uśmiechając się, wyjmuje z kieszeni srebrne kulki, a ja nieruchomieję. O cholera! Chce dać mi klapsy?
Teraz? Dlaczego?
E L James
Belinda Bauer
Christian szykuje się na dole, więc cały pokój jest dla mnie. Oprócz sukienek w szafie mam także szuflady pełne nowej bielizny. Wybieram czarny gorset bez ramiączek: pięćset czterdzieści dolarów. Jest wykończony srebrną tasiemką, a do kompletu ma miniaturowe figi. Do tego pończochy samonośne
w cielistym kolorze, tak delikatne, jakby utkano je z czystego jedwabiu. O rany, są... zmysłowe... i nawet podniecające...
Sięgam właśnie po sukienkę, kiedy bezceremonialnie wchodzi Christian. Hola, a zapukać to nie można? Staje jak skamieniały, wpatrując się we mnie wygłodniałym wzrokiem. Mam wrażenie, że nie tylko policzki oblewa mi szkarłatny rumieniec. Christian ma na sobie białą koszulę i czarne spodnie od garnituru. W wycięciu rozpiętego kołnierzyka dostrzegam ślad szminki.
– W czym mogę pomóc, panie Grey? Zakładam, że cel pańskiej wizyty jest inny niż bezmyślne wgapianie się we mnie?
– To bezmyślne wgapianie bardzo mi się podoba, dziękuję, panno Steele – mruczy, robiąc krok do przodu i pożerając mnie wzrokiem. – Przypomnij mi, abym wysłał podziękowania Caroline Acton.
Marszczę brwi. A co to za jedna?
– Osobista stylistka u Neimana – mówi, odpowiadając na moje niewypowiedziane na głos pytanie.
– Och.
– Rozproszył mnie ten widok.
– Właśnie widzę. Czego chcesz, Christianie? – Posyłam mu rzeczowe spojrzenie.
Uśmiechając się, wyjmuje z kieszeni srebrne kulki, a ja nieruchomieję. O cholera! Chce dać mi klapsy?
Teraz? Dlaczego?
E L James