wynikającą z tego spokoju moc. Pozwala nam próbować, czego dusza zapragnie, bo nie osłabiają go ani błędny, ani porażki. Jest bazą, do której zawsze możemy wrócić, kiedy spotykają nas w życiu trudności.
Tatiana Mindewicz-Puacz
Wszystkiemi jego uczuciami miota
Nieżałująca, rozpaczna zgryzota,
Ów wróg nasz mściwy, co milcząc w potrzebie,
Po czasie woła: "Ostrzegałem ciebie!"
Próżno! — pierś mężna, jadem jej zatruta,
Klnie albo milczy, dla słabych pokuta!
Przed chmurą ciosów czyż obwód tej tarczy
Okryciu serca wielkiego wystarczy?
W tej nawet chwili, gdy na wpół jak w grobie
Całe swe życie czuje, widzi w sobie,
Żadna w nim zbrodnia nad inne grożąca,
Żadna namiętność, ni myśl panująca,
Nie ćmi się przed nim tak, aby swym cieniem
Resztę przynajmniej skryła przed wspomnieniem.
Nie! — okiem ducha patrzy on odrazu
Na całą przestrzeń dzikiego obrazu:
Widzi rozpierzchłe sny dumnej wielkości,
Skażoną chwałę, łzy, rozpacz miłości,
Znikłe nadzieje szczęścia, czcze zamiary,
Tryumf swych wrogów, kaźń swej bliskiej kary!...
Przeszłość się czerni jak otchłań bezdenna,
Przyszłość jak chmura gromami brzemienna;
Czyny i słowa, złe myśli i chęci,
Co jak ćma nocna kryły się w pamięci;
Błędy wesołe lub miłe w swym czasie,
Lecz z których dzisiaj każdy zbrodnią zda się;
I wszystkie krzywdy, którymi przewinił,
Co, choć utaił, sam wie, że uczynił,
Których naprawić nie ma już sposobu:
Wszystkie, jak duchy z otwartego grobu,
Wznoszą się z serca, okryte żałobą,
I groźnym palcem wołają za sobą...
Wszystko on widzi, nim zwierciadło duszy
Ockniona duma porwie i rozkruszy.
George Gordon Byron
Tatiana Mindewicz-Puacz
Wszystkiemi jego uczuciami miota
Nieżałująca, rozpaczna zgryzota,
Ów wróg nasz mściwy, co milcząc w potrzebie,
Po czasie woła: "Ostrzegałem ciebie!"
Próżno! — pierś mężna, jadem jej zatruta,
Klnie albo milczy, dla słabych pokuta!
Przed chmurą ciosów czyż obwód tej tarczy
Okryciu serca wielkiego wystarczy?
W tej nawet chwili, gdy na wpół jak w grobie
Całe swe życie czuje, widzi w sobie,
Żadna w nim zbrodnia nad inne grożąca,
Żadna namiętność, ni myśl panująca,
Nie ćmi się przed nim tak, aby swym cieniem
Resztę przynajmniej skryła przed wspomnieniem.
Nie! — okiem ducha patrzy on odrazu
Na całą przestrzeń dzikiego obrazu:
Widzi rozpierzchłe sny dumnej wielkości,
Skażoną chwałę, łzy, rozpacz miłości,
Znikłe nadzieje szczęścia, czcze zamiary,
Tryumf swych wrogów, kaźń swej bliskiej kary!...
Przeszłość się czerni jak otchłań bezdenna,
Przyszłość jak chmura gromami brzemienna;
Czyny i słowa, złe myśli i chęci,
Co jak ćma nocna kryły się w pamięci;
Błędy wesołe lub miłe w swym czasie,
Lecz z których dzisiaj każdy zbrodnią zda się;
I wszystkie krzywdy, którymi przewinił,
Co, choć utaił, sam wie, że uczynił,
Których naprawić nie ma już sposobu:
Wszystkie, jak duchy z otwartego grobu,
Wznoszą się z serca, okryte żałobą,
I groźnym palcem wołają za sobą...
Wszystko on widzi, nim zwierciadło duszy
Ockniona duma porwie i rozkruszy.
George Gordon Byron