dlaczego odchodziliśmy od siebie. Po prostu w chwili, gdy to "z a i n t e r e s o w a n i e s i ę s o b ą" dochodziło do zenitu, stwierdziliśmy " to jest miłość". Zgodnie z tym twierdzeniem usiłowaliśmy się zachowywać co nam naturalnie nie wychodziło(...) i z kolei dochodziliśmy do wniosku, że to " jednak była pomyłka.
Agnieszka Osiecka
(...) nie usiłuję wam wmówić, że nie jestem winny tego czy tamtego czynu. Jestem winny, wy nie jesteście, to świetnie. Ale przecież musicie umieć powiedzieć sobie, że na moim miejscu robilibyście to samo. Być może z mniejszą gorliwością, ale może też z mniejszą rozpaczą, niemniej, w ten czy inny sposób – robilibyście to samo. (...) Wybaczcie, ale marne macie szanse, żeby być wyjątkiem od tej zasady, nie większe niż ja. Jeżeli urodziliście się w kraju lub w epoce, w której nie tylko nikt nie zabija waszych żon i dzieci, lecz także nikt nie każe wam zabijać dzieci i żon innych ludzi, chwalcie Boga i idźcie w spokoju. Ale w głowach niech na zawsze pozostanie wam ta myśl: macie być może więcej szczęścia ode mnie, ale nie jesteście ode mnie lepsi. Bo niebezpiecznie robi się od chwili, w której arogancko pozwolicie sobie na to poczucie. Lubimy przeciwstawiać Państwo, totalitarne lub nie, zwyczajnemu człowiekowi, pluskwie albo trzcinie. Ale zapominamy przy tym, że Państwo tworzą ludzie, mniej lub bardziej zwyczajni, a każdy ma swoje życie, swoją historię i seria przypadków decyduje o tym, że któregoś dnia jedni znajdą się po dobrej stronie karabinu albo kartki papieru, a inni – po złej. Ta droga bardzo rzadko jest przedmiotem wyboru czy predyspozycji. Ofiary, w zdecydowanej większości, nie były torturowane lub zabijane za swą dobroć, tak jak kaci nie maltretowali ich dlatego, że sami byli źli
Jonathan Littell
Agnieszka Osiecka
(...) nie usiłuję wam wmówić, że nie jestem winny tego czy tamtego czynu. Jestem winny, wy nie jesteście, to świetnie. Ale przecież musicie umieć powiedzieć sobie, że na moim miejscu robilibyście to samo. Być może z mniejszą gorliwością, ale może też z mniejszą rozpaczą, niemniej, w ten czy inny sposób – robilibyście to samo. (...) Wybaczcie, ale marne macie szanse, żeby być wyjątkiem od tej zasady, nie większe niż ja. Jeżeli urodziliście się w kraju lub w epoce, w której nie tylko nikt nie zabija waszych żon i dzieci, lecz także nikt nie każe wam zabijać dzieci i żon innych ludzi, chwalcie Boga i idźcie w spokoju. Ale w głowach niech na zawsze pozostanie wam ta myśl: macie być może więcej szczęścia ode mnie, ale nie jesteście ode mnie lepsi. Bo niebezpiecznie robi się od chwili, w której arogancko pozwolicie sobie na to poczucie. Lubimy przeciwstawiać Państwo, totalitarne lub nie, zwyczajnemu człowiekowi, pluskwie albo trzcinie. Ale zapominamy przy tym, że Państwo tworzą ludzie, mniej lub bardziej zwyczajni, a każdy ma swoje życie, swoją historię i seria przypadków decyduje o tym, że któregoś dnia jedni znajdą się po dobrej stronie karabinu albo kartki papieru, a inni – po złej. Ta droga bardzo rzadko jest przedmiotem wyboru czy predyspozycji. Ofiary, w zdecydowanej większości, nie były torturowane lub zabijane za swą dobroć, tak jak kaci nie maltretowali ich dlatego, że sami byli źli
Jonathan Littell