swoje dzieło i powiedział: „Ooo kurwa!”. A później dodał: „A, mam jeszcze chwilę, teraz zrobię coś naprawdę ładnego. Coś mnie godnego, coś zaprawdę w boskim wymiarze. Coś takiego, co jest autentyczną kwintesencją piękna i nie ma wad”. I zrobił kota.
Andrzej Sapkowski
Zaraźliwa psychoza kultu nieprawdziwego piękna stała się dzisiaj powszechną, niebezpieczną i obsesyjną chorobą umysłu. Przerażające jest to, że ulegają jej (i zarabiają na niej) nawet ci, którzy z racji swojej wiedzy i powołania powinni przed nią ostrzegać. Upowszechniany i z premedytacją fałszowany kanon kobiecej urody istnieje głównie w mediach. Ktoś wymyślił opartą na liczbach urojonych arytmetykę idealnych rozmiarów kobiet, ktoś dopasował właściwy odcień koloru ich skóry, ktoś wygładza komputerowo ich zmarszczki, usuwa elektronicznymi pędzlami ich śliczne, dziewczęce piegi, wydłuża i zagęszcza ich rzęsy, brutalnie spłaszcza do granic wklęsłości ich brzuchy, zaokrągla i podnosi wbrew prawom grawitacji ich pośladki. Ktoś nie znający się na optyce pofarbował ich włosy, ktoś ustalił górną granicę wieku, po której przekroczeniu stają się trzydziestoletnimi emerytkami, ktoś ustalił ich wycieńczającą dietę i ktoś sprzedaje całość jako model, który geometrycznie i graficznie jest rzekomo doskonały, ale który z rzeczywistością i geometrią mija się o lata świetlne. Zaledwie 4% kobiet na świecie odpowiada temu modelowi i tylko przez około 6,5% czasu trwania ich życia. (...) Kobiety uwolniona z uwierającego gorsetu modelki, są nie tylko bardziej prawdziwe, ale także szczęśliwsze. Mają nie tylko prawdziwe rozmiary i swój prawdziwy wiek, mają także prawdziwą chemię w sobie. (...) Nie ma nic bardziej sexy dla mężczyzny, niż kobieta, która jest na dopaminie...
Janusz Leon Wiśniewski
Andrzej Sapkowski
Zaraźliwa psychoza kultu nieprawdziwego piękna stała się dzisiaj powszechną, niebezpieczną i obsesyjną chorobą umysłu. Przerażające jest to, że ulegają jej (i zarabiają na niej) nawet ci, którzy z racji swojej wiedzy i powołania powinni przed nią ostrzegać. Upowszechniany i z premedytacją fałszowany kanon kobiecej urody istnieje głównie w mediach. Ktoś wymyślił opartą na liczbach urojonych arytmetykę idealnych rozmiarów kobiet, ktoś dopasował właściwy odcień koloru ich skóry, ktoś wygładza komputerowo ich zmarszczki, usuwa elektronicznymi pędzlami ich śliczne, dziewczęce piegi, wydłuża i zagęszcza ich rzęsy, brutalnie spłaszcza do granic wklęsłości ich brzuchy, zaokrągla i podnosi wbrew prawom grawitacji ich pośladki. Ktoś nie znający się na optyce pofarbował ich włosy, ktoś ustalił górną granicę wieku, po której przekroczeniu stają się trzydziestoletnimi emerytkami, ktoś ustalił ich wycieńczającą dietę i ktoś sprzedaje całość jako model, który geometrycznie i graficznie jest rzekomo doskonały, ale który z rzeczywistością i geometrią mija się o lata świetlne. Zaledwie 4% kobiet na świecie odpowiada temu modelowi i tylko przez około 6,5% czasu trwania ich życia. (...) Kobiety uwolniona z uwierającego gorsetu modelki, są nie tylko bardziej prawdziwe, ale także szczęśliwsze. Mają nie tylko prawdziwe rozmiary i swój prawdziwy wiek, mają także prawdziwą chemię w sobie. (...) Nie ma nic bardziej sexy dla mężczyzny, niż kobieta, która jest na dopaminie...
Janusz Leon Wiśniewski