myślą, że pływak, nawracając, robi po prostu fikołka, a tymczasem wcale tak nie jest, bo dokonując nawrotu, trzeba skręcić ramię, zginając kolana, dotknąć ściany stopami, odepchnąć się jak najmocniej i poszybować w wodzie.
Nicola Keegan
Ludzie mają język, by móc mówić o własnych zaletach, a zwłaszcza o zalecie najwyższej – możliwości mówienia o własnych zaletach we własnym języku. W pierwszym rzędzie nie po to, by wzajemnie powiadamiać się o stanach rzeczy, lecz by je wbudować w jedną chwałę. Historyczne grupy mówiących, plemiona i ludy, to jednostki samouwielbienia, które swój niepowtarzalny idiom rozgrywają dla własnej korzyści – jako zwycięską strategię gry psychospołecznej. W tym sensie każde mówienie, zanim stanie się techniczne, służy samowywyższeniu mówiącego i wspieraniu jego wysokiego mniemania o sobie. Nawet dyskursy techniczne, choć w sposób pośredni, wyrażają chwałę technika. Nawet języki samokrytyki ożywia funkcja samowywyższenia. Nawet masochizm zwiastuje wyróżnienie torturowanego. Kto używa języka wedle jego konstytutywnej, zasadniczo narcystycznej funkcji, wyraża w swej mowie zawsze tylko jedno. To, że mówiącemu nie mogło się przydarzyć nic lepszego, niż być właśnie sobą samym (albo samą sobą) i zaświadczać w tym właśnie języku, z tego właśnie miejsca, o przywileju znalezienia się we własnej skórze.
Peter Sloterdijk
Nicola Keegan
Ludzie mają język, by móc mówić o własnych zaletach, a zwłaszcza o zalecie najwyższej – możliwości mówienia o własnych zaletach we własnym języku. W pierwszym rzędzie nie po to, by wzajemnie powiadamiać się o stanach rzeczy, lecz by je wbudować w jedną chwałę. Historyczne grupy mówiących, plemiona i ludy, to jednostki samouwielbienia, które swój niepowtarzalny idiom rozgrywają dla własnej korzyści – jako zwycięską strategię gry psychospołecznej. W tym sensie każde mówienie, zanim stanie się techniczne, służy samowywyższeniu mówiącego i wspieraniu jego wysokiego mniemania o sobie. Nawet dyskursy techniczne, choć w sposób pośredni, wyrażają chwałę technika. Nawet języki samokrytyki ożywia funkcja samowywyższenia. Nawet masochizm zwiastuje wyróżnienie torturowanego. Kto używa języka wedle jego konstytutywnej, zasadniczo narcystycznej funkcji, wyraża w swej mowie zawsze tylko jedno. To, że mówiącemu nie mogło się przydarzyć nic lepszego, niż być właśnie sobą samym (albo samą sobą) i zaświadczać w tym właśnie języku, z tego właśnie miejsca, o przywileju znalezienia się we własnej skórze.
Peter Sloterdijk