w ruch, powoli rosło w siłę. Przesuwało rzeczy, podkładało ogień, bazgrało po ścianie. Teraz umie biegać, tupiąc głośno. Mówi, z trudem wydobywając słowa. Rozwija się, rośnie... Co dalej?
Sarah Waters
Medytacja w chodzeniu
Ludzie powiadają, że cudem jest chodzenie w powietrzu, po wodzie i po ogniu. Dla mnie jednak prawdziwym cudem jest spokojne chodzenie po ziemi. Matka Ziemia sama jest cudem. Cudem jest każdy krok. Stąpanie po naszej pięknej planecie świadomymi krokami uzdrawia i uszczęśliwia. Medytacja w chodzeniu jest wspaniałym sposobem na powrót do chwili obecnej i powrót do życia. (…)
W 2003 roku pojechałem do Korei. Pewnego dnia miałem poprowadzić medytację w marszu ulicami Seulu. Przyszło na nią wielu ludzi. Wprost przed nami tłoczyło się, ramię przy ramieniu, tak wielu fotografów i reporterów, że nie byłem w stanie zrobić pierwszego kroku. Zwróciłem się wtedy do Buddy: "Kochany Buddo, ja się poddaję. Proszę, ty idź za mnie". I zrobiłem jeden krok. W jednej chwili pojawiła się przede mną ścieżka i mogłem postawić kolejne kroki. Po tym przeżyciu napisałem następujące strofy, z których do dziś korzystam w swojej praktyce medytacji w chodzeniu. Może okażą się pomocne i dla ciebie.
Niech oddycha Budda.
Niech idzie Budda.
Nie muszę oddychać ja.
Nie muszę iść ja.
Oddycha Budda.
Idzie Budda.
Jest tylko oddychanie.
Są tylko kroki.
Nie ma tego, kto oddycha.
Nie ma tego, kto idzie [s. 158-160].
Thích Nhất Hạnh
Sarah Waters
Medytacja w chodzeniu
Ludzie powiadają, że cudem jest chodzenie w powietrzu, po wodzie i po ogniu. Dla mnie jednak prawdziwym cudem jest spokojne chodzenie po ziemi. Matka Ziemia sama jest cudem. Cudem jest każdy krok. Stąpanie po naszej pięknej planecie świadomymi krokami uzdrawia i uszczęśliwia. Medytacja w chodzeniu jest wspaniałym sposobem na powrót do chwili obecnej i powrót do życia. (…)
W 2003 roku pojechałem do Korei. Pewnego dnia miałem poprowadzić medytację w marszu ulicami Seulu. Przyszło na nią wielu ludzi. Wprost przed nami tłoczyło się, ramię przy ramieniu, tak wielu fotografów i reporterów, że nie byłem w stanie zrobić pierwszego kroku. Zwróciłem się wtedy do Buddy: "Kochany Buddo, ja się poddaję. Proszę, ty idź za mnie". I zrobiłem jeden krok. W jednej chwili pojawiła się przede mną ścieżka i mogłem postawić kolejne kroki. Po tym przeżyciu napisałem następujące strofy, z których do dziś korzystam w swojej praktyce medytacji w chodzeniu. Może okażą się pomocne i dla ciebie.
Niech oddycha Budda.
Niech idzie Budda.
Nie muszę oddychać ja.
Nie muszę iść ja.
Oddycha Budda.
Idzie Budda.
Jest tylko oddychanie.
Są tylko kroki.
Nie ma tego, kto oddycha.
Nie ma tego, kto idzie [s. 158-160].
Thích Nhất Hạnh