40 lat pośród kolejnych przełomów w dziedzinie biologii molekularnej, które pozwalają naukowcom coraz lepiej poznawać i rozumieć sposób funkcjonowania komórek – czyli klocków, z których zbudowane jest całe życie na ziemi.
Sue Armstrong
Krowa nie próbuje wyrobić sobie opinii na własny temat, gawron nie łamie sobie głowy nad tym, co go różni od żaby. A człowiek? Człowiek - powiedział Swami, prezentując wedantę - zawsze się zastanawiał nad naturą swojego istnienia. I zawsze dręczy go niepewność odpowiedzi.
Pytanie rodzi się z doświadczenia. Człowiek rozgląda się dookoła, widzi świat i czyni pewne spostrzeżenia. Pierwsze jest takie, że wszystko, co widzi, istnieje poza nim. Świat jawi mu się jako coś odrębnego, coś, od czego czuje się odseparowany. Ponieważ wszystko, co widzi, jest nieskończenie od niego większe, człowiek czuje się nędzny, odizolowany, kruchy niczym mała fala, która onieśmielona ogromem oceanu, marzy tylko o tym, żeby być większym grzywaczem, potężniejszym, tak by inne fale go nie zdusiły. W tym postrzeganiu dwóch odrębnych bytów - tego, który widzi, i tego, który jest widziany, tego, który poznaje i tego, który jest poznawany - ma swoje korzenie nieustannie jego niezadowolenie. I smutek.
Drugim spostrzeżeniem poczynionym przez człowieka jest to, że świat już istnieje, kiedy on go widzi. Poza tym jest on poukładany tak inteligentnie, że człowiek nie mógł być jego twórcą. Nie mógł nim być też ani jego ojciec, ani dziadek. A zatem kto? Wtedy to człowiek zaczyna szukać Stwórcy, boga, jego również koniecznie poza sobą, który był zdolny stworzyć cały wszechświat, łącznie z samym rodzajem ludzkim.
- W taki sposób rodzą się religie - powiedział Swami." (s. 437)
Tiziano Terzani
Sue Armstrong
Krowa nie próbuje wyrobić sobie opinii na własny temat, gawron nie łamie sobie głowy nad tym, co go różni od żaby. A człowiek? Człowiek - powiedział Swami, prezentując wedantę - zawsze się zastanawiał nad naturą swojego istnienia. I zawsze dręczy go niepewność odpowiedzi.
Pytanie rodzi się z doświadczenia. Człowiek rozgląda się dookoła, widzi świat i czyni pewne spostrzeżenia. Pierwsze jest takie, że wszystko, co widzi, istnieje poza nim. Świat jawi mu się jako coś odrębnego, coś, od czego czuje się odseparowany. Ponieważ wszystko, co widzi, jest nieskończenie od niego większe, człowiek czuje się nędzny, odizolowany, kruchy niczym mała fala, która onieśmielona ogromem oceanu, marzy tylko o tym, żeby być większym grzywaczem, potężniejszym, tak by inne fale go nie zdusiły. W tym postrzeganiu dwóch odrębnych bytów - tego, który widzi, i tego, który jest widziany, tego, który poznaje i tego, który jest poznawany - ma swoje korzenie nieustannie jego niezadowolenie. I smutek.
Drugim spostrzeżeniem poczynionym przez człowieka jest to, że świat już istnieje, kiedy on go widzi. Poza tym jest on poukładany tak inteligentnie, że człowiek nie mógł być jego twórcą. Nie mógł nim być też ani jego ojciec, ani dziadek. A zatem kto? Wtedy to człowiek zaczyna szukać Stwórcy, boga, jego również koniecznie poza sobą, który był zdolny stworzyć cały wszechświat, łącznie z samym rodzajem ludzkim.
- W taki sposób rodzą się religie - powiedział Swami." (s. 437)
Tiziano Terzani