lub gdy życie podsunie im wyjątkowo gorzką czekoladę. Jeśli coś ,,tak miało być", to znaczy, że nie mamy nad tym kontroli, że nie jesteśmy tego przyczyną i że zdarza się to niezależnie od tego, kim jesteśmy.
Amy Harmon
... przez cały czas najbardziej obawiano się motłochu. Tego, co może się stać między jedną władzą a drugą. Jeśliby na przykład przepędzono Polaków, a w ich miejsce przyszliby komuniści. Obawiano się, że wtedy znów pojawią się bandy Ukraińców, Białorusinów albo rozjuszony tłum Polaków, a bardziej na północ - Litwinów. To był wulkan, z którego nieustannie wypływała lawa i ciągle unosił się zapach dymu. "Po zmroku ostrzą noże", mówiło się u nas, ale nie mówiło się kto, bo mogli to być równie dobrze jedni jak i drudzy. Tłum. Tak samo jest u ns w kraju, jak się okazuje. Żydowski tłum też potrafi być potworem.
Tylko Niemców za bardzo się u nas nie obawiano. Pamiętam, że w roku trzydziestym czwartym albo trzydziestym piątym zostałam jeszcze w Równem jako ostatnia z całej rodziny, żeby dokończyć naukę w szkole pielęgniarek, w trzydziestym piątym było jeszcze u nas sporo takich, co wzdychali "oby przyszedł Hitler, u niego przynajmniej jest prawo i dyscyplina, i każdy zna swoje miejsce. To nie takie ważne, co on mówi, ważne, że on tam, w Niemczech, zaprowadza porządek jak trzeba i że motłoch się go boi. Ważne, że u Hitlera nie ma przynajmniej zamieszek ulicznych ani anarchii" - wtedy jeszcze uważano, że anarchia to dla nas najgorsza z możliwych sytuacji: ludzi dręczył koszmar, że pewnego dnia księża zaczną wołać w kościołach, że z winy żydów znów płynie krew Jezusa, i uderzą na trwogę w dzwony najokropniejszych oskarżeń, a wieśniacy ich posłuchają, opiją się gorzałki, wezmą siekiery, widły i wtedy się zacznie.
Amos Oz
Amy Harmon
... przez cały czas najbardziej obawiano się motłochu. Tego, co może się stać między jedną władzą a drugą. Jeśliby na przykład przepędzono Polaków, a w ich miejsce przyszliby komuniści. Obawiano się, że wtedy znów pojawią się bandy Ukraińców, Białorusinów albo rozjuszony tłum Polaków, a bardziej na północ - Litwinów. To był wulkan, z którego nieustannie wypływała lawa i ciągle unosił się zapach dymu. "Po zmroku ostrzą noże", mówiło się u nas, ale nie mówiło się kto, bo mogli to być równie dobrze jedni jak i drudzy. Tłum. Tak samo jest u ns w kraju, jak się okazuje. Żydowski tłum też potrafi być potworem.
Tylko Niemców za bardzo się u nas nie obawiano. Pamiętam, że w roku trzydziestym czwartym albo trzydziestym piątym zostałam jeszcze w Równem jako ostatnia z całej rodziny, żeby dokończyć naukę w szkole pielęgniarek, w trzydziestym piątym było jeszcze u nas sporo takich, co wzdychali "oby przyszedł Hitler, u niego przynajmniej jest prawo i dyscyplina, i każdy zna swoje miejsce. To nie takie ważne, co on mówi, ważne, że on tam, w Niemczech, zaprowadza porządek jak trzeba i że motłoch się go boi. Ważne, że u Hitlera nie ma przynajmniej zamieszek ulicznych ani anarchii" - wtedy jeszcze uważano, że anarchia to dla nas najgorsza z możliwych sytuacji: ludzi dręczył koszmar, że pewnego dnia księża zaczną wołać w kościołach, że z winy żydów znów płynie krew Jezusa, i uderzą na trwogę w dzwony najokropniejszych oskarżeń, a wieśniacy ich posłuchają, opiją się gorzałki, wezmą siekiery, widły i wtedy się zacznie.
Amos Oz