nie walczyli o swoje prawa, nic by nie wiedziano o tej wojnie. Gdyby nas nie było tak wielu, setek tysięcy, to przemilczano by nas, tak ja w swoim czasie Wietnam, Egipt... Myśmy tam wszyscy wspólnie nienawidzili "duchów". Kogo mamy dzisiaj nienawidzić, żeby mieć przyjaciół?
Swietłana Aleksijewicz
Potem poczyniła uwagę o życiu na wsi, że jest cudowne, ale że to nie dla niej, może po pięćdziesiątce, sześćdziesiątce, co zabrzmiało, jakby trzeba było się zestarzeć,a może nawet być trochę chorym, żeby dobrowolnie zamieszkać na wsi.
Ja lubiłem życie na wsi. Było monotonne, i to właśnie w nim lubiłem. Całe życie biegło po okręgu, powtarzały się czynności. Również w mieście się powtarzały, ale tu, w lesie, wydawały się bardziej zrozumiałe, inny porządek był nie do pomyślenia. Jesienią grabiło się liście, na wiosnę przygotowywało nową ziemię, latem wspinało się na drzewa, by zebrać owoce, zanim w jesieni ponownie nie grabiło się liści.
[Danach machte sie eine Bemerkung über das Leben auf dem Land, es sei wunderschön, aber für sie persönlich wäre es nichts, mit fünftzig, sechzig vielleicht, was so klang, als müsse man alt sein, um freiwillig auf dem Land zu leben, beinahe ein bisschen krank.
Ich mochte das Leben auf dem Land. Es war eintönig, und eben das gefiel mir daran. Das ganze Leben lief im Kreis, die Abläufe wiederholten sich. Auch in der Stadt wiederholten sich die Abläufe, aber hier, in der Wald, schien es sinnfälliger zu sein, es war nicht anders denkbar. Im Herbst rechte man das Laub, im Frühling machte man neue Erde, irgendwann blühte es, im Sommer stieg man in die Bäuume, um das Obst zu ernten, bevor man im Herbst von Neuem das Laub rechte.] s.313.
Michael Kumpfmüller
Swietłana Aleksijewicz
Potem poczyniła uwagę o życiu na wsi, że jest cudowne, ale że to nie dla niej, może po pięćdziesiątce, sześćdziesiątce, co zabrzmiało, jakby trzeba było się zestarzeć,a może nawet być trochę chorym, żeby dobrowolnie zamieszkać na wsi.
Ja lubiłem życie na wsi. Było monotonne, i to właśnie w nim lubiłem. Całe życie biegło po okręgu, powtarzały się czynności. Również w mieście się powtarzały, ale tu, w lesie, wydawały się bardziej zrozumiałe, inny porządek był nie do pomyślenia. Jesienią grabiło się liście, na wiosnę przygotowywało nową ziemię, latem wspinało się na drzewa, by zebrać owoce, zanim w jesieni ponownie nie grabiło się liści.
[Danach machte sie eine Bemerkung über das Leben auf dem Land, es sei wunderschön, aber für sie persönlich wäre es nichts, mit fünftzig, sechzig vielleicht, was so klang, als müsse man alt sein, um freiwillig auf dem Land zu leben, beinahe ein bisschen krank.
Ich mochte das Leben auf dem Land. Es war eintönig, und eben das gefiel mir daran. Das ganze Leben lief im Kreis, die Abläufe wiederholten sich. Auch in der Stadt wiederholten sich die Abläufe, aber hier, in der Wald, schien es sinnfälliger zu sein, es war nicht anders denkbar. Im Herbst rechte man das Laub, im Frühling machte man neue Erde, irgendwann blühte es, im Sommer stieg man in die Bäuume, um das Obst zu ernten, bevor man im Herbst von Neuem das Laub rechte.] s.313.
Michael Kumpfmüller