z historii. Wszystko przestaje nas interesować już po kilku dniach, czasem po kilku godzinach. Po chwili wszystko wydaje się nam przeszłością. Ale zapominamy, że jeśli nie będzie nas obchodziła niesprawiedliwość, bo to było kiedyś, ta niesprawiedliwość będzie się powtarzać raz za razem.
Dolores Redondo
- Siadaj, mój drogi - powiedziała babunia, wskazując Jankowi taboret.
Usiadł i patrzył teraz na babunię z przerażeniem.
- Co ja zrobiłem? - zapytał. - Czy ja coś zrobiłem, babuniu - bełkotał.
- Nie. Po prostu... Jak ci to powiedzieć?... Po prostu... - jąkała się babunia. - Ach, jesteś dorosły, prawie! Mogę przecież mówić z tobą otwarcie. Więc... chodzi mi o to, że... no, widzisz... - zaczęła babunia i utknęła. Po chwili podjęła nową próbę i tym razem poszło gładko:
- Nie podoba mi się sposób, w jaki ty patrzysz na Joasię. Ona jest jeszcze młodą dziewczynką i takie spojrzenia są nieodpowiednie, Janku.
Filolog wpatrywał się w babunię z otwartymi ustami.
- Ja...? - postukał się nagle w sam środek klatki piersiowej. - Ja...? Na Joasię...?
- Tak, Janku. Witałeś się ze mną, a jednocześnie patrzyłeś na Joasię takim wzrokiem, jakbyś chciał ją połknąć żywcem. Rozumiem, że ona ci się może podobać, ale...
- Babuniu! - zawołał filolog z ulgą. - Ja bym ją rzeczywiście chętnie połknął, ale tylko wtedy, kiedy trzymałaby w ręku kawał chleba ze smalcem!
Krystyna Siesicka
Dolores Redondo
- Siadaj, mój drogi - powiedziała babunia, wskazując Jankowi taboret.
Usiadł i patrzył teraz na babunię z przerażeniem.
- Co ja zrobiłem? - zapytał. - Czy ja coś zrobiłem, babuniu - bełkotał.
- Nie. Po prostu... Jak ci to powiedzieć?... Po prostu... - jąkała się babunia. - Ach, jesteś dorosły, prawie! Mogę przecież mówić z tobą otwarcie. Więc... chodzi mi o to, że... no, widzisz... - zaczęła babunia i utknęła. Po chwili podjęła nową próbę i tym razem poszło gładko:
- Nie podoba mi się sposób, w jaki ty patrzysz na Joasię. Ona jest jeszcze młodą dziewczynką i takie spojrzenia są nieodpowiednie, Janku.
Filolog wpatrywał się w babunię z otwartymi ustami.
- Ja...? - postukał się nagle w sam środek klatki piersiowej. - Ja...? Na Joasię...?
- Tak, Janku. Witałeś się ze mną, a jednocześnie patrzyłeś na Joasię takim wzrokiem, jakbyś chciał ją połknąć żywcem. Rozumiem, że ona ci się może podobać, ale...
- Babuniu! - zawołał filolog z ulgą. - Ja bym ją rzeczywiście chętnie połknął, ale tylko wtedy, kiedy trzymałaby w ręku kawał chleba ze smalcem!
Krystyna Siesicka