potrzeba więcej standaryzowanych testów, więcej pracy domowej, więcej kontroli, dłuższego czasu nauki i cięższych sankcji przeciwko opuszczaniu lekcji, nawet jeśli chodzi tylko o jedno lub dwudniową nieobecność.
Peter Gray
Poza tym miasto wyglądało tak samo jak dawniej, o czym przekonał się podczas jazdy z lotniska. Starając się pokonać narastający niepokój, gdy taksówka okrążała ścisłe centrum, zauważył, że skupiska zaniedbanych i opuszczonych budynków oraz magazynów w podmiejskich slumsach ustępują miejsca schludnym osiedlom domków klasy pracującej. Nie przyglądał się im jednak zbyt uważnie, świadom, że poza zasięgiem wzroku kryją się oznaki rozkładu i zaniedbania - tu zapadające się dachy, tam pękające schody frontowe, szkody po ostatniej zimie i zaspach śnieżnych, purchle pod każdą gładką, pomalowaną powierzchnią. Nawet pachniało tak samo jak kiedyś - zauważył. Przez okno wpadała woń żwiru i brudu, którą przynosił lekki wiatr. Jeff miał wrażenie, że ten zapach wnika z jego pory. Zdawał sobie sprawę, że jest przeczulony, że miasto jego nieszczęśliwej młodości nie pachnie inaczej niż inne amerykańskie miasta średniej wielkości, że to połączenie przyrody i przemysłu, ziemi i betonu, świeżości i rozkładu, sukcesu i porażki. Głównie porażki - pomyślał teraz, gdy stał w dusznym holu, ozdobionym obrazami marynistycznymi, i niechętnie wciągał powietrze w płuca.
Joy Fielding
Peter Gray
Poza tym miasto wyglądało tak samo jak dawniej, o czym przekonał się podczas jazdy z lotniska. Starając się pokonać narastający niepokój, gdy taksówka okrążała ścisłe centrum, zauważył, że skupiska zaniedbanych i opuszczonych budynków oraz magazynów w podmiejskich slumsach ustępują miejsca schludnym osiedlom domków klasy pracującej. Nie przyglądał się im jednak zbyt uważnie, świadom, że poza zasięgiem wzroku kryją się oznaki rozkładu i zaniedbania - tu zapadające się dachy, tam pękające schody frontowe, szkody po ostatniej zimie i zaspach śnieżnych, purchle pod każdą gładką, pomalowaną powierzchnią. Nawet pachniało tak samo jak kiedyś - zauważył. Przez okno wpadała woń żwiru i brudu, którą przynosił lekki wiatr. Jeff miał wrażenie, że ten zapach wnika z jego pory. Zdawał sobie sprawę, że jest przeczulony, że miasto jego nieszczęśliwej młodości nie pachnie inaczej niż inne amerykańskie miasta średniej wielkości, że to połączenie przyrody i przemysłu, ziemi i betonu, świeżości i rozkładu, sukcesu i porażki. Głównie porażki - pomyślał teraz, gdy stał w dusznym holu, ozdobionym obrazami marynistycznymi, i niechętnie wciągał powietrze w płuca.
Joy Fielding