Nelly, że jest przystojny, ale dlatego, że jest bardziej mną niż ja sama. Nasze dusze są jednakowe, niezależnie od tego, co w nich tkwi. A dusza Lintona tak się różni od mojej, jak promień księżycowy od błyskawicy, jak mróz od ognia.
Emily Jane Brontë
W Kongolo, gdzie czterech białych najemników próbowało zaprowadzić dyscyplinę w dwóch oddziałach katangijskich żandarmów, byłem naocznym świadkiem scen, będących dla Europejczyka wprost nie do uwierzenia. Gdy dyskutowałem z Francuzem, który dowodził żandarmami, jeden z nich stał oparty niedbale o swój automatyczny karabin FAL, przy czym dłonią zakrywał wylot jego lufy. Z tyłu, na czworakach, podkradł się do niego inny żandarm – i nacisnął spust. Mimo powtarzanych wielokrotnie ostrzeżeń, także tym razem broń nie była zabezpieczona. Dłoń biedaka została rozszarpana! Pozostał z niej tylko kciuk, wiszący na kikucie przegubu, z którego sikała krew. Ryczał z bólu. A autor dowcipu i jego koledzy zataczali się ze śmiechu. No cóż nie dobry kawał?
Jeden z najemników ścisnął przedramię taśmą, zatrzymał krwawienie i obandażował ranę. Ponieważ akurat miałem wracać do Kolwesi, więc zdecydowałem, że rannego zabiorę do szpitala. Zabawy takie nie należały do rzadkości. Katangijscy żandarmi stracili przy nich chyba tyle samo ludzi, co w regularnych walkach.
Jan Zumbach
Emily Jane Brontë
W Kongolo, gdzie czterech białych najemników próbowało zaprowadzić dyscyplinę w dwóch oddziałach katangijskich żandarmów, byłem naocznym świadkiem scen, będących dla Europejczyka wprost nie do uwierzenia. Gdy dyskutowałem z Francuzem, który dowodził żandarmami, jeden z nich stał oparty niedbale o swój automatyczny karabin FAL, przy czym dłonią zakrywał wylot jego lufy. Z tyłu, na czworakach, podkradł się do niego inny żandarm – i nacisnął spust. Mimo powtarzanych wielokrotnie ostrzeżeń, także tym razem broń nie była zabezpieczona. Dłoń biedaka została rozszarpana! Pozostał z niej tylko kciuk, wiszący na kikucie przegubu, z którego sikała krew. Ryczał z bólu. A autor dowcipu i jego koledzy zataczali się ze śmiechu. No cóż nie dobry kawał?
Jeden z najemników ścisnął przedramię taśmą, zatrzymał krwawienie i obandażował ranę. Ponieważ akurat miałem wracać do Kolwesi, więc zdecydowałem, że rannego zabiorę do szpitala. Zabawy takie nie należały do rzadkości. Katangijscy żandarmi stracili przy nich chyba tyle samo ludzi, co w regularnych walkach.
Jan Zumbach