nowe wersje swoich nieobecnych ojców? Żeby mieć okazję naprawić zło. Skorygować jako osoba dorosła to, co bolało w dzieciństwie. Może zdroworozsądkowo nie wydaje się to sensowne, ale podświadomość maszeruje do własnej melodii.
Blake Crouch
Pamiętam jak przez mgłę twarz faceta, z którym bawiłam się na jednej z kolejnych imprez. Za dużo wypiłam. „Wzięło” mnie filozoficznie. Usiedliśmy, żeby porozmawiać.
– Moje życie szybciej płynie niż w kalejdoskopie. W pracy wszystko ma być na przedwczoraj. Ciągle muszę udowadniać, że jestem niezastąpiona. Wieczorami dbać o ciało, sprawność fizy-czną i sylwetkę. By nie być sama, spędzać noce w zadymionych lokalach pijąc, co najmniej drinki.
– Noo. – Dał wyraźny wyraz swojego zainteresowania tym, co mówię. Objął mnie. – Wypijmy.
– Fizjologię zaspakajać z tym, co nigdy się nie ożeni, albo z takim, co już był zaobrączkowany i więcej się nie da. Udawać, że seks to taka sama potrzeba jak mycie zębów. Trzeba tylko świa-domie wybierać pastę do zębów i odpowiednie walory szczotecz- ki – poczułam jego głowę na ramieniu. – Masz dziewczynę?
– Mam. Żonę też mam. Wypijmy. Nawi… – Zawiesił głos, zwiesił czerep i po chwili zachrapał.
– Sęk w tym, że moje uświadomienie jest za duże. Wiem, że zęby należy myć przynajmniej dwa razy dziennie. W międzycza- sie przepłukać lub possać gumę do żucia. I nigdy nie używać czyjeś szczoteczki. Lepiej użyć własnego palca. – Dzieliłam się moimi informacjami. Widząc, w jakim stanie jest mój słuchacz wstałam, żeby odejść.
– Poczekaj. – Zatrzymał mnie i podał piwo. – Teraz zrelaksuj się. Chlapnij browarka i luz, blues szlus. Będzie dobrze. Chodź-my. Mam układ z szatniarzem. Wypożycza pakamerę.
Poszłam. Do domu. W domu wreszcie było mi dobrze. Tylko dlaczego tak dobrze, że aż źle?...
Jolanta Kwiatkowska
Blake Crouch
Pamiętam jak przez mgłę twarz faceta, z którym bawiłam się na jednej z kolejnych imprez. Za dużo wypiłam. „Wzięło” mnie filozoficznie. Usiedliśmy, żeby porozmawiać.
– Moje życie szybciej płynie niż w kalejdoskopie. W pracy wszystko ma być na przedwczoraj. Ciągle muszę udowadniać, że jestem niezastąpiona. Wieczorami dbać o ciało, sprawność fizy-czną i sylwetkę. By nie być sama, spędzać noce w zadymionych lokalach pijąc, co najmniej drinki.
– Noo. – Dał wyraźny wyraz swojego zainteresowania tym, co mówię. Objął mnie. – Wypijmy.
– Fizjologię zaspakajać z tym, co nigdy się nie ożeni, albo z takim, co już był zaobrączkowany i więcej się nie da. Udawać, że seks to taka sama potrzeba jak mycie zębów. Trzeba tylko świa-domie wybierać pastę do zębów i odpowiednie walory szczotecz- ki – poczułam jego głowę na ramieniu. – Masz dziewczynę?
– Mam. Żonę też mam. Wypijmy. Nawi… – Zawiesił głos, zwiesił czerep i po chwili zachrapał.
– Sęk w tym, że moje uświadomienie jest za duże. Wiem, że zęby należy myć przynajmniej dwa razy dziennie. W międzycza- sie przepłukać lub possać gumę do żucia. I nigdy nie używać czyjeś szczoteczki. Lepiej użyć własnego palca. – Dzieliłam się moimi informacjami. Widząc, w jakim stanie jest mój słuchacz wstałam, żeby odejść.
– Poczekaj. – Zatrzymał mnie i podał piwo. – Teraz zrelaksuj się. Chlapnij browarka i luz, blues szlus. Będzie dobrze. Chodź-my. Mam układ z szatniarzem. Wypożycza pakamerę.
Poszłam. Do domu. W domu wreszcie było mi dobrze. Tylko dlaczego tak dobrze, że aż źle?...
Jolanta Kwiatkowska