pisania listów ,,do ludzkości". Wróciłem więc jakby do punktu wyjścia, tyle że adresatem jest jedna kobieta. Jeśli kiedyś moje epistoły odkryje niewłaściwa osoba, będę już w grobie i nie będę mógł Ci o tym opowiedzieć. Każdy z nas to chodzący ładunek dynamitu. - H. Miller
Henry Miller
I w tym samym momencie otworzył oczy i spojrzał wprost na nią.
Brąz.
Zieleń.
Brąz.
Zieleń.
Wpatrywali się w siebie bez słowa.
Bo nie potrzebowali słów.
Wyznań.
Zapewnień.
Przyrzeczeń.
Obietnic.
To było im zbędne.
Widzieli tylko siebie.
I przepełniającą serca miłość, która odbijała się w ich oczach, przekazując
sobie nawzajem jedną istotną wiadomość.
Kocham cię...
Jesteś moja.
Jesteś mój.
I nikt i nic tego nie zmieni.
Nikt tego nie zniszczy.
I wszystko przetrwamy
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Usiłował sobie cokolwiek przypomnieć, ale w głowie miał w zasadzie pustkę. Nie pamiętał wiele z tego wszystkiego, co działo się wokół niego, nie zwrócił uwagi, kto przyszedł na pogrzeb, a kto nie. Niewiele go to interesowało. Chyba wolałby przeżywać swój ból sam, ale na tradycję nic nie można poradzić. Byłaby śmiertelna, nomen omen, obraza, gdyby nie powiadomił o pogrzebie, nie pozawieszał w okolicy klepsydry z informacją o śmierci ojca i dacie pogrzebu.
Jolanta Maria Kaleta
(...) czy można kochać tak nędzny kraj? Ten naród bez Boga, sprawca tylu zbrodni, nie czujący przy tym żadnej skruchy - czy ten naród niewolników wart jest takich ofiar, tylu światłych głów bezimiennie idących pod topór? Jeszcze sto, ba, jeszcze dwieście lat ten naród będzie zadowolony, że ma swoje koryto - więc dla kogóż to rzucać na ten stos pochodnię myśli?
s.532.
Aleksander Sołżenicyn
Henry Miller
I w tym samym momencie otworzył oczy i spojrzał wprost na nią.
Brąz.
Zieleń.
Brąz.
Zieleń.
Wpatrywali się w siebie bez słowa.
Bo nie potrzebowali słów.
Wyznań.
Zapewnień.
Przyrzeczeń.
Obietnic.
To było im zbędne.
Widzieli tylko siebie.
I przepełniającą serca miłość, która odbijała się w ich oczach, przekazując
sobie nawzajem jedną istotną wiadomość.
Kocham cię...
Jesteś moja.
Jesteś mój.
I nikt i nic tego nie zmieni.
Nikt tego nie zniszczy.
I wszystko przetrwamy
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Usiłował sobie cokolwiek przypomnieć, ale w głowie miał w zasadzie pustkę. Nie pamiętał wiele z tego wszystkiego, co działo się wokół niego, nie zwrócił uwagi, kto przyszedł na pogrzeb, a kto nie. Niewiele go to interesowało. Chyba wolałby przeżywać swój ból sam, ale na tradycję nic nie można poradzić. Byłaby śmiertelna, nomen omen, obraza, gdyby nie powiadomił o pogrzebie, nie pozawieszał w okolicy klepsydry z informacją o śmierci ojca i dacie pogrzebu.
Jolanta Maria Kaleta
(...) czy można kochać tak nędzny kraj? Ten naród bez Boga, sprawca tylu zbrodni, nie czujący przy tym żadnej skruchy - czy ten naród niewolników wart jest takich ofiar, tylu światłych głów bezimiennie idących pod topór? Jeszcze sto, ba, jeszcze dwieście lat ten naród będzie zadowolony, że ma swoje koryto - więc dla kogóż to rzucać na ten stos pochodnię myśli?
s.532.
Aleksander Sołżenicyn