była zamkniętym pokojem z pomalowanymi na biało ścianami i podłogami, bez okien i drzwi, i bez możliwości ucieczki. Otwierałam usta, żeby krzyczeć, ale nie wychodził z nich żaden dźwięk.
Leslye Walton
Gaia przemawiała jednak teraz przez Dianeę.
Przemawiała poprzez swoją matkę.
Diana czula umysł dziecka, badający jej własny. Nie był to umysł zwykłego, małego dziecka, ale było w nim małego dziecka, ale było w nim nie tylko chłodne okrucieństwo gaiaphage. Stawali się jednym: Gaia i Ciemność. Łączyli się ze sobą, a istota, która miała powstać z tego związku, mogła być czymś więcej lub mniej, ale z pewnością nie dokładnym odpowiednikiem dziecka ani potwora.
O jednym tylko Diana nie mogła przestać myśleć. Tylko o jednym. O tym, w jaki sposób Gaia sięgała w jej wspomnienia, jakby przeglądała album ze zdjęciami. Jakby czegoś szukała, coś wyczuwała.
Nie szperała na ślepo, ale szukała czegoś konkretnego.
Diana nie potrafiła bronić się przed Gaią. Nie mogła nic przed nią ukryć. Mogła jedynie przyglądaćsię,jak jej wspomnienia rozwijały się, ukazując minione zdarzenia. I ludzi.
Gaia przyglądałą się ludzią, którym znała Diana.
Brianna. Edilio. Duck, Albert i Mary.
Tylko nie Panda, nie Panda.
Caine. Gaia długo przyglądała się zdjęcią Caine`a.
Licznym Flirtom, żartom.
Temu, jak Diana go prowokowała. Mrocznej ambicji, którą wnim zauważała. Temu, jak po raz pierwszy pokazał jej swoją moc.
Straszliwym rzeczą, które razem zrobili. Bitwom., Morderstwu.
To prawda, ale nie patrz już dalej. Przyznaję się do tego wszystkiego, Gaio, córko moja, ale proszę, wystarczy. Proszę.
Zapach. Właśnie zapach dziecko znalazło na samym początku. Zapach pieczonego ludzkego mięsa. Oczy Diany napelniły się łzami. Dziecko spróbowało tegoc, czego spróbowała Diana.
Dziecko poczuło, jak jej żołądek żywi się mięsem, które wcześniej było chłopcem o imieniu Panda.
Tak,powiedziałą Diana do umysłu, który znajdował się w jej umysłu. Jestem potworem, tak jak ty. Ale mamusia cię kocha.
Michael Grant
Leslye Walton
Gaia przemawiała jednak teraz przez Dianeę.
Przemawiała poprzez swoją matkę.
Diana czula umysł dziecka, badający jej własny. Nie był to umysł zwykłego, małego dziecka, ale było w nim małego dziecka, ale było w nim nie tylko chłodne okrucieństwo gaiaphage. Stawali się jednym: Gaia i Ciemność. Łączyli się ze sobą, a istota, która miała powstać z tego związku, mogła być czymś więcej lub mniej, ale z pewnością nie dokładnym odpowiednikiem dziecka ani potwora.
O jednym tylko Diana nie mogła przestać myśleć. Tylko o jednym. O tym, w jaki sposób Gaia sięgała w jej wspomnienia, jakby przeglądała album ze zdjęciami. Jakby czegoś szukała, coś wyczuwała.
Nie szperała na ślepo, ale szukała czegoś konkretnego.
Diana nie potrafiła bronić się przed Gaią. Nie mogła nic przed nią ukryć. Mogła jedynie przyglądaćsię,jak jej wspomnienia rozwijały się, ukazując minione zdarzenia. I ludzi.
Gaia przyglądałą się ludzią, którym znała Diana.
Brianna. Edilio. Duck, Albert i Mary.
Tylko nie Panda, nie Panda.
Caine. Gaia długo przyglądała się zdjęcią Caine`a.
Licznym Flirtom, żartom.
Temu, jak Diana go prowokowała. Mrocznej ambicji, którą wnim zauważała. Temu, jak po raz pierwszy pokazał jej swoją moc.
Straszliwym rzeczą, które razem zrobili. Bitwom., Morderstwu.
To prawda, ale nie patrz już dalej. Przyznaję się do tego wszystkiego, Gaio, córko moja, ale proszę, wystarczy. Proszę.
Zapach. Właśnie zapach dziecko znalazło na samym początku. Zapach pieczonego ludzkego mięsa. Oczy Diany napelniły się łzami. Dziecko spróbowało tegoc, czego spróbowała Diana.
Dziecko poczuło, jak jej żołądek żywi się mięsem, które wcześniej było chłopcem o imieniu Panda.
Tak,powiedziałą Diana do umysłu, który znajdował się w jej umysłu. Jestem potworem, tak jak ty. Ale mamusia cię kocha.
Michael Grant