tygodnie zlewały się w jedno, liczyło się tylko to: jej dłoń w jego dłoni. Tym boleśniejsze stało się poczucie zawodu. Dzięki niej czas ponownie nabrał znaczenia. Dlatego w jej żyłach nie popłyni już gorąca krew
Camilla Läckberg
Każdy skrawek użytecznych gruntów na Terytoriach Zachodnich i Wschodnich (Grenlandii) albo należał do jednego z gospodarstw, albo był wspólną własnością grupy gospodarstw, które razem dysponowały wszystkimi zasobami, nie tylko pastwiskami, ale także żyjącymi na tym obszarze karibu, dzikimi jagodami, a nawet znoszonymi przez morze pniami drzew. Każdy, kto chciałby żyć samotnie, nie miałby więc nawet prawa do polowań czy zbierania runa. Na Islandii ten, kto tracił swoje gospodarstwo lub podlegał wygnaniu, mógł próbować żyć gdzie indziej na własną rękę - na jednej z przybrzeżnych wysepek, w porzuconym gospodarstwie lub w górach wewnątrz wyspy. Na Grenlandii takiej możliwości nie było, bo nie istniało też żadne realne "gdzie indziej".
Efektem tego było społeczeństwo silnie scentralizowane, w którym kilku właścicieli najbogatszych gospodarstw mogło skutecznie sprzeciwić się jakimkolwiek działaniom szkodzącym ich interesom - w tym próbom wyłamania się z rutyny i innowacjom, które nie gwarantowałyby pomnożenia dóbr elity. (...) Taka struktura społeczna mogła przyczynić się do przypieczętowania losu grenlandzkich Normanów.
Jared Diamond
Camilla Läckberg
Każdy skrawek użytecznych gruntów na Terytoriach Zachodnich i Wschodnich (Grenlandii) albo należał do jednego z gospodarstw, albo był wspólną własnością grupy gospodarstw, które razem dysponowały wszystkimi zasobami, nie tylko pastwiskami, ale także żyjącymi na tym obszarze karibu, dzikimi jagodami, a nawet znoszonymi przez morze pniami drzew. Każdy, kto chciałby żyć samotnie, nie miałby więc nawet prawa do polowań czy zbierania runa. Na Islandii ten, kto tracił swoje gospodarstwo lub podlegał wygnaniu, mógł próbować żyć gdzie indziej na własną rękę - na jednej z przybrzeżnych wysepek, w porzuconym gospodarstwie lub w górach wewnątrz wyspy. Na Grenlandii takiej możliwości nie było, bo nie istniało też żadne realne "gdzie indziej".
Efektem tego było społeczeństwo silnie scentralizowane, w którym kilku właścicieli najbogatszych gospodarstw mogło skutecznie sprzeciwić się jakimkolwiek działaniom szkodzącym ich interesom - w tym próbom wyłamania się z rutyny i innowacjom, które nie gwarantowałyby pomnożenia dóbr elity. (...) Taka struktura społeczna mogła przyczynić się do przypieczętowania losu grenlandzkich Normanów.
Jared Diamond