następstwa naszych czynów, wyobrażając sobie najpierw bezpośrednie, potem pośrednie i wreszcie wyimaginowane skutki życiowych decyzji. Nikt wówczas nie miałby odwagi ruszyć sie z miejsca, do którego przykułyby go wątpliwości.
José Saramago
-Dzieciaka z doliny przyprowadzili,któremu się w głowie pomieszało.Ponoć krowie kółko z nosa wyciągnął i wszystkim wokół opowiadał,że to pierścień jest zły,co go trzeba zniszczyć.Że nikt inny,jak tylko on musi wyruszyć na daleką wyprawę,by go,ten pierścień,w dziurę jakąś cisnąć,gdzie ognie się palą.Dwa razy z domu uciekał i ku górą wędrował,ale-kiwnęła głową mędrcowi,który pojawił się w drzwiach-za każdym razem go łapali. Wreszcie,rady sobie nie dając,tu go przyprowadzili.
-Ha!-Starzec klasnął.-Wiem już,o czym gościowi naszemu opowiadasz.Mów więc dalej.
-Mąż mój opowieści dzieciaka wysłuchał,o smokach,czarodziejach i istotach jakichś dziwnych...Jak on je nazwał ?
-Nie pamiętam już,moja miła.
-Dość,że długo snuł opowieść,która miejscami nawet ciekawa była.
-Wybacz,moja droga,ale nie mogę się z tobą zgodzić.- Mędrzec sięgnął łyżką wprost do kociołka.-Ten pomysł ze zniewieściałymi łucznikami,co to żyją na drzewach,to jakaś straszna bzdura.
Jacek Łukawski
José Saramago
-Dzieciaka z doliny przyprowadzili,któremu się w głowie pomieszało.Ponoć krowie kółko z nosa wyciągnął i wszystkim wokół opowiadał,że to pierścień jest zły,co go trzeba zniszczyć.Że nikt inny,jak tylko on musi wyruszyć na daleką wyprawę,by go,ten pierścień,w dziurę jakąś cisnąć,gdzie ognie się palą.Dwa razy z domu uciekał i ku górą wędrował,ale-kiwnęła głową mędrcowi,który pojawił się w drzwiach-za każdym razem go łapali. Wreszcie,rady sobie nie dając,tu go przyprowadzili.
-Ha!-Starzec klasnął.-Wiem już,o czym gościowi naszemu opowiadasz.Mów więc dalej.
-Mąż mój opowieści dzieciaka wysłuchał,o smokach,czarodziejach i istotach jakichś dziwnych...Jak on je nazwał ?
-Nie pamiętam już,moja miła.
-Dość,że długo snuł opowieść,która miejscami nawet ciekawa była.
-Wybacz,moja droga,ale nie mogę się z tobą zgodzić.- Mędrzec sięgnął łyżką wprost do kociołka.-Ten pomysł ze zniewieściałymi łucznikami,co to żyją na drzewach,to jakaś straszna bzdura.
Jacek Łukawski