życie puszczał mimo uszu modły kapelusznika, on, Antonio, własnoręcznie i z przyjemnością wydrapie mu oczy, jeśliby by Bóg ośmielił się oddalić Juliana jeszcze raz od jego nieszczęsnego życia.
Carlos Ruiz Zafón
Jesteśmy, kim nie jesteśmy, a życie jest krótkie i smutne. Dźwięk fal pośród nocy to dźwięk nocy; a ilu go słyszało we własnej duszy niczym nieustającą nadzieję, która rozbija się w mroku z głuchym grzmotem nieprzebranej piany! Ile łez wypłakali ci, którzy dostali, co chcieli, ile łez stracili ci, którym się powiodło! I wszystko to podczas mojej przechadzki nad morze było dla mnie sekretem nocy i poufnością otchłani. llu nas jest! Ilu z nas się oszukuje! Jakie morza w nas szumią podczas nocy naszego bycia, rozbijając się o brzegi, które czujemy, zalewani przez emocje! To, co się zagubiło, to, czego należało pragnąć, to, co się dostało i spełniło przez pomyłkę, co kochaliśmy i straciliśmy, a potem, pokochawszy to jako utracone, pojęliśmy, żeśmy tego nie kochali; wszystko, co wydawało nam się naszymi myślami, a było naszym uczuciem; wszystko, co było wspomnieniem, a co braliśmy za emocję; i całe morze, grzmiące i zimne, nacierające z wielkiej otchłani nocy, aby z sykiem omiatać plażę podczas mojej nocnej przechadzki na plażę...
Czy ktoś w ogóle wie, co myśli lub czego pragnie? Kto wie, kim jest dla samego siebie? Ile rzeczy sugeruje nam muzyka, sprawiając tym przyjemność, bo są to rzeczy niemożliwe? Ile rzeczy przypomina nam noc, każąc nam je opłakiwać, choć nigdy ich nie było? Jak oswobodzony głos spokoju, ciągnący się w nieskończoną dal, skłębione fale eksplodują, zamierają, i na całej niewidzialnej plaży daje się słyszeć syk toczonej śliny.
Fernando Pessoa
Carlos Ruiz Zafón
Jesteśmy, kim nie jesteśmy, a życie jest krótkie i smutne. Dźwięk fal pośród nocy to dźwięk nocy; a ilu go słyszało we własnej duszy niczym nieustającą nadzieję, która rozbija się w mroku z głuchym grzmotem nieprzebranej piany! Ile łez wypłakali ci, którzy dostali, co chcieli, ile łez stracili ci, którym się powiodło! I wszystko to podczas mojej przechadzki nad morze było dla mnie sekretem nocy i poufnością otchłani. llu nas jest! Ilu z nas się oszukuje! Jakie morza w nas szumią podczas nocy naszego bycia, rozbijając się o brzegi, które czujemy, zalewani przez emocje! To, co się zagubiło, to, czego należało pragnąć, to, co się dostało i spełniło przez pomyłkę, co kochaliśmy i straciliśmy, a potem, pokochawszy to jako utracone, pojęliśmy, żeśmy tego nie kochali; wszystko, co wydawało nam się naszymi myślami, a było naszym uczuciem; wszystko, co było wspomnieniem, a co braliśmy za emocję; i całe morze, grzmiące i zimne, nacierające z wielkiej otchłani nocy, aby z sykiem omiatać plażę podczas mojej nocnej przechadzki na plażę...
Czy ktoś w ogóle wie, co myśli lub czego pragnie? Kto wie, kim jest dla samego siebie? Ile rzeczy sugeruje nam muzyka, sprawiając tym przyjemność, bo są to rzeczy niemożliwe? Ile rzeczy przypomina nam noc, każąc nam je opłakiwać, choć nigdy ich nie było? Jak oswobodzony głos spokoju, ciągnący się w nieskończoną dal, skłębione fale eksplodują, zamierają, i na całej niewidzialnej plaży daje się słyszeć syk toczonej śliny.
Fernando Pessoa