spowodowany stratą kogoś bliskiego; gdybyśmy go nie zaznali, czyż bylibyśmy zdolni do współczucia bliźnim? Bez tego stalibyśmy się potworami zapatrzonymi w siebie samych, okazami egoizmu. Nieznośny ból spowodowany stratą kogoś bliskiego uczy pokory, zmiękcza zatwardziałe serca, a dobrych ludzi czyni lepszymi.
Dean Koontz
Odnoszę wrażenie, że grzebiąc mit, zrezygnowano z zagrody, w której przez tysiąclecia z powodzeniem trzymano tajemnicze zwierzęta ludzkiej nieświadomości, że zwierzęta te wypuszczono na wolność - w tragicznie mylnym przekonaniu, że są jedynie mamidłami - i oto teraz pustoszą one kraj. Pustoszą go i jednocześnie tworzą sobie „zagrody zastępcze” w miejscach, w których najmniej byśmy się tego spodziewali, na przykład w sekretariatach nowoczesnych partii politycznych. Te świątynie nowożytnego rozumu użyczają im nadto swego wyposażenia i autorytetu, dzięki czemu bezczelne pustoszenie dokonuje się pod osłoną najbardziej naukowego poglądu na świat. Ludzie zaczynają rozumieć ten koszmar zwykle dopiero w chwili, kiedy jest już za późno: mianowicie gdy widzą, że tysiące ich bliźnich zostały wymordowane z przyczyn absolutnie irracjonalnych. Irracjonalizm w kostiumie trzeźwego rozsądku i naukowych tez o nieuniknionym toku dziejów, wymagającym milionów ofiar w imię szczęśliwej przyszłości miliardów, wydaje się znacznie bardziej irracjonalny, a tym samym bardziej niebezpieczny od irracjonalizmu, który przez mit przyznaje się sam do siebie i w micie dostosowuje się do imperatywu „sił pozytywnych”, a w ofierze składa przeważnie tylko zwierzęta.
Krótko mówiąc, demony robią, co chcą, podczas gdy bogowie kryją się trwożnie w ostatnim przytulisku, które im pozostało, a które zwie się „ludzkim sumieniem”. Tak więc w końcu krwiożerczość przebrana za najbardziej naukowy światopogląd (nauczający zresztą, że sumienie należy podporządkować konieczności dziejowej) wrzuca do Wisły XX-wiecznego Jana Nepomucena. A jego naród swojego męczennika natychmiast w swojej duszy kanonizuje.
Václav Havel
Dean Koontz
Odnoszę wrażenie, że grzebiąc mit, zrezygnowano z zagrody, w której przez tysiąclecia z powodzeniem trzymano tajemnicze zwierzęta ludzkiej nieświadomości, że zwierzęta te wypuszczono na wolność - w tragicznie mylnym przekonaniu, że są jedynie mamidłami - i oto teraz pustoszą one kraj. Pustoszą go i jednocześnie tworzą sobie „zagrody zastępcze” w miejscach, w których najmniej byśmy się tego spodziewali, na przykład w sekretariatach nowoczesnych partii politycznych. Te świątynie nowożytnego rozumu użyczają im nadto swego wyposażenia i autorytetu, dzięki czemu bezczelne pustoszenie dokonuje się pod osłoną najbardziej naukowego poglądu na świat. Ludzie zaczynają rozumieć ten koszmar zwykle dopiero w chwili, kiedy jest już za późno: mianowicie gdy widzą, że tysiące ich bliźnich zostały wymordowane z przyczyn absolutnie irracjonalnych. Irracjonalizm w kostiumie trzeźwego rozsądku i naukowych tez o nieuniknionym toku dziejów, wymagającym milionów ofiar w imię szczęśliwej przyszłości miliardów, wydaje się znacznie bardziej irracjonalny, a tym samym bardziej niebezpieczny od irracjonalizmu, który przez mit przyznaje się sam do siebie i w micie dostosowuje się do imperatywu „sił pozytywnych”, a w ofierze składa przeważnie tylko zwierzęta.
Krótko mówiąc, demony robią, co chcą, podczas gdy bogowie kryją się trwożnie w ostatnim przytulisku, które im pozostało, a które zwie się „ludzkim sumieniem”. Tak więc w końcu krwiożerczość przebrana za najbardziej naukowy światopogląd (nauczający zresztą, że sumienie należy podporządkować konieczności dziejowej) wrzuca do Wisły XX-wiecznego Jana Nepomucena. A jego naród swojego męczennika natychmiast w swojej duszy kanonizuje.
Václav Havel