zblazowany, łatwo męczący się i zmęczony; żyję bez celu i pracuję możliwie jak najmniej - bo nie sposób robić inaczej - trochę łakomy: kropla alkoholu, smaczna potrawa, żeby wymykać się od czasu do czasu tej powszechnej goryczy, temu powszechnemu znużeniu.
Eugène Ionesco
Nie przeczytana książka niejako wzdraga się przed byciem przeczytaną. Nie czytana treść broni się przed czytelnikiem od pierwszej strony. Trzeba dopiero złamać ten opór (bywają też inne, niejako sprzedajne i nachalne książki, które same wciągają czytelnika; nie jest powiedziane, że to są od razu te lepsze), trzeba zrobić wyłom, zdobyć zaufanie pierwszych stron, które później, kiedy już uspokojone i pogodzone z tym, że zostały przeczytane, znajdą się za czytelnikiem i wzmocnią jego tyły, polecają go jako niegroźnego dalej położonym stronicom. A kiedy człowiek przekroczy już połowę książki, czuje nawet ten lekki napór z tyłu. Ostatnie rozdziały, ostatnie stronice cofają się, rozstępują na boki, książka chce już przepuścić czytelnika przez siebie, przetrawić go i wydalić, aby w końcu mogła się zatrzasnąć i zaleczyć ranę. Czytać dalej inny egzemplarz tej samej książki, którą zaczęło się już czytać, jest prawie niemożliwością. Wówczas opór stawiają również przeczytane, ale w tym egzemplarzu nie czytane początkowe stronice, i te niemalże wszechmocne kleszcze dosłownie wypychają czytelnika z książki.
Herbert Rosendorfer
Eugène Ionesco
Nie przeczytana książka niejako wzdraga się przed byciem przeczytaną. Nie czytana treść broni się przed czytelnikiem od pierwszej strony. Trzeba dopiero złamać ten opór (bywają też inne, niejako sprzedajne i nachalne książki, które same wciągają czytelnika; nie jest powiedziane, że to są od razu te lepsze), trzeba zrobić wyłom, zdobyć zaufanie pierwszych stron, które później, kiedy już uspokojone i pogodzone z tym, że zostały przeczytane, znajdą się za czytelnikiem i wzmocnią jego tyły, polecają go jako niegroźnego dalej położonym stronicom. A kiedy człowiek przekroczy już połowę książki, czuje nawet ten lekki napór z tyłu. Ostatnie rozdziały, ostatnie stronice cofają się, rozstępują na boki, książka chce już przepuścić czytelnika przez siebie, przetrawić go i wydalić, aby w końcu mogła się zatrzasnąć i zaleczyć ranę. Czytać dalej inny egzemplarz tej samej książki, którą zaczęło się już czytać, jest prawie niemożliwością. Wówczas opór stawiają również przeczytane, ale w tym egzemplarzu nie czytane początkowe stronice, i te niemalże wszechmocne kleszcze dosłownie wypychają czytelnika z książki.
Herbert Rosendorfer