specjalnie dziadka z Yxhult, który sam pędził bimber. Młodzieniaszek przy sterach, Gorbaczow, zaczął przecież swoje urzędowanie od kampanii przeciwko pijaństwu narodu. Nie tak się zdobywa serca mas, chyba każdy głupi potrafi to pojąć.
Jonas Jonasson
Pewien człowiek spotkał starego przyjaciela, który nigdy nie odkrył swego powołania. "Pewnie będę musiał znowu dać mu pare groszy" - pomyślał. Ale tego samego wieczoru dowiedział się, ze jego przyjaciel stał sie bogatym człowiekiem i wrócił, by spłacić zaciągnięte długi
Poszli więc do baru, w którym ongiś często bywali, i tam jego przyjaciel postawił wszystkim gościom po kielichu wina. A pytany o przyczyne tak wielkiej hojności, odpowiedział, że jeszcze do niedawna był kimś Innym.
- A kim jest ten Inny?- zaciekawili się goście.
- Inny jest, tym, którym nauczono mnie być, ale to wcale nie ja. Inny wierzy, że powinnością każdego człowieka jest przez całe życie głowić się, jak zgormadzić pieniądze, by na starość nie umrzeć z głodu. I człowieka tak bardzo pochłaniają mysli i plany na przyszłość, że przypomina sobie o życiu dopiero wtedy, gdy jego dni na ziemi są policzone.
Ale wówczas na wszystko jest już za pózno.
- A ty kim jesteś?
- jestem tym, kim może być każdy z nas, jeśli słucha swego serca. Człowiekiem, którego zachwyca tajemnica zycia, który dostrzega cuda i czerpie radość z tego, co robi. Tyle tylko, że ten Inny - z leku przed cierpieniem - nie pozwalał mi dotad działać.
- Niemniej cierpienie istnieje - zaoponowali jego przyjaciele.
- Istnieja jedynie porażki. Lecz nikt nie zdoła przed nimi uciec. Dlatego w wlace o marzenia lepiej przegrać parę drobnych potyczek, niż zostać pokonanym na całej linii, nie wiedząc nawet, o co się walczyło.
- I tylko tyle? - zapytali.
- tak, tylko tyle. Kiedy dokonałem tego odkrycia, postanowiłem stać się tym, kim zawsze pragnąłem być. Inny tkwił ciagle obok, w moim pokoju, wciaż na mnie patrzył, ale nigdy więcej nie pozwoliłem mu się do siebie zbliżyć - choć wiele razy próbował mnie ostrzec przed ryzykiem płynacym z lekceważenia przyszłości.
I począwszy od dnia, gdy wypedziłem Innego z mojego zycia, Moc Boska dokonała cudów."
Paulo Coelho
Jonas Jonasson
Pewien człowiek spotkał starego przyjaciela, który nigdy nie odkrył swego powołania. "Pewnie będę musiał znowu dać mu pare groszy" - pomyślał. Ale tego samego wieczoru dowiedział się, ze jego przyjaciel stał sie bogatym człowiekiem i wrócił, by spłacić zaciągnięte długi
Poszli więc do baru, w którym ongiś często bywali, i tam jego przyjaciel postawił wszystkim gościom po kielichu wina. A pytany o przyczyne tak wielkiej hojności, odpowiedział, że jeszcze do niedawna był kimś Innym.
- A kim jest ten Inny?- zaciekawili się goście.
- Inny jest, tym, którym nauczono mnie być, ale to wcale nie ja. Inny wierzy, że powinnością każdego człowieka jest przez całe życie głowić się, jak zgormadzić pieniądze, by na starość nie umrzeć z głodu. I człowieka tak bardzo pochłaniają mysli i plany na przyszłość, że przypomina sobie o życiu dopiero wtedy, gdy jego dni na ziemi są policzone.
Ale wówczas na wszystko jest już za pózno.
- A ty kim jesteś?
- jestem tym, kim może być każdy z nas, jeśli słucha swego serca. Człowiekiem, którego zachwyca tajemnica zycia, który dostrzega cuda i czerpie radość z tego, co robi. Tyle tylko, że ten Inny - z leku przed cierpieniem - nie pozwalał mi dotad działać.
- Niemniej cierpienie istnieje - zaoponowali jego przyjaciele.
- Istnieja jedynie porażki. Lecz nikt nie zdoła przed nimi uciec. Dlatego w wlace o marzenia lepiej przegrać parę drobnych potyczek, niż zostać pokonanym na całej linii, nie wiedząc nawet, o co się walczyło.
- I tylko tyle? - zapytali.
- tak, tylko tyle. Kiedy dokonałem tego odkrycia, postanowiłem stać się tym, kim zawsze pragnąłem być. Inny tkwił ciagle obok, w moim pokoju, wciaż na mnie patrzył, ale nigdy więcej nie pozwoliłem mu się do siebie zbliżyć - choć wiele razy próbował mnie ostrzec przed ryzykiem płynacym z lekceważenia przyszłości.
I począwszy od dnia, gdy wypedziłem Innego z mojego zycia, Moc Boska dokonała cudów."
Paulo Coelho