dowiedzieli, że wszystko już wolne i nasz dom niespalony, to wróciliśmy. A że okien nie było, bo szyby wybite, to pojechaliśmy z tatusiem ten kilometr do Prus, tam powybieraliśmy okna i przywieźliśmy do Polski. Chce pani wiedzieć jak to wyglądało? Zwyczajnie, wyrywało się okna ze ściany i się brało. Nikogo w tym domu już nie było. Weszliśmy do środka. W szafach ubrania, na łóżkach leżały pierzyny. W szafkach było jadło, chleb obschły, smalec, wędlina. Nie braliśmy tego jednak. Przybiliśmy z tatusiem te okna do naszego domu i już mieszkaliśmy").
Magdalena Grzebałkowska
- Spokojnie.
- W tej chorobie nie ma miejsca na spokój, Chyłka.
- Całe życie sobie radziłam, to i teraz sobie poradzę.
- Przez całe życie nie byłaś alkoholiczką. Teraz nią jesteś.
- Bzdura - odparła i wywróciła oczami. - Urodziłam się taka.
Remigiusz Mróz
Bonhart zaśmiał się. - Ty, zdaje mi się, pochlebiasz sobie zbytnio. Muszę rozwiać te mrzonki. Rozbieram cię, idiotko, by sprawdzić, czyś nie ukryła na sobie magicznych sigli, heksów albo amuletów. Nie po to, by radować oczy twą pożałowania godną golizną. Nie wyobrażaj sobie diabeł wie czego. Jesteś chudym, płaskim jak decha niedorostkiem, na domiar złego brzydkim jak trzydzieści siedem nieszczęść. Wierę, gdyby nawet bardzo
mnie sparło, wolałbym wychędożyć indyka.
Andrzej Sapkowski
- Nie podważaj mojego autorytetu. (...)
- Ty nie masz żadnego autorytetu.
J. Lynn
Marek Edelman
Milczenie
Są ludzie, którzy zabijają, i ludzie, którzy pomagają, ale najwięcej jest obojętnych. To tych później gryzie sumienie i stąd jest ten wielki krzyk, że wszyscy pomagaliśmy, że byliśmy wspaniali. Z wyrzutów sumienia, które trzeba zakrzyczeć.
Aleksandra Klich
Magdalena Grzebałkowska
- Spokojnie.
- W tej chorobie nie ma miejsca na spokój, Chyłka.
- Całe życie sobie radziłam, to i teraz sobie poradzę.
- Przez całe życie nie byłaś alkoholiczką. Teraz nią jesteś.
- Bzdura - odparła i wywróciła oczami. - Urodziłam się taka.
Remigiusz Mróz
Bonhart zaśmiał się. - Ty, zdaje mi się, pochlebiasz sobie zbytnio. Muszę rozwiać te mrzonki. Rozbieram cię, idiotko, by sprawdzić, czyś nie ukryła na sobie magicznych sigli, heksów albo amuletów. Nie po to, by radować oczy twą pożałowania godną golizną. Nie wyobrażaj sobie diabeł wie czego. Jesteś chudym, płaskim jak decha niedorostkiem, na domiar złego brzydkim jak trzydzieści siedem nieszczęść. Wierę, gdyby nawet bardzo
mnie sparło, wolałbym wychędożyć indyka.
Andrzej Sapkowski
- Nie podważaj mojego autorytetu. (...)
- Ty nie masz żadnego autorytetu.
J. Lynn
Marek Edelman
Milczenie
Są ludzie, którzy zabijają, i ludzie, którzy pomagają, ale najwięcej jest obojętnych. To tych później gryzie sumienie i stąd jest ten wielki krzyk, że wszyscy pomagaliśmy, że byliśmy wspaniali. Z wyrzutów sumienia, które trzeba zakrzyczeć.
Aleksandra Klich