przyjaźń człowieka z jego własnym zdrowym rozsądkiem.
Wasilij Machanienko
miłość i pieniądze to potężne motywacje.
Alafair Burke
Wypił kilka łyków wody, to mu pomagało. Jednak za każdym razem, kiedy chował butelkę, wody było mniej. Niedługo się skończy.
Charlie Higson
Kosztem istnień współtowarzyszy można było żyć lepiej i dłużej. Tu dochodziły do głosu instynkty zwierzęce, hamowane w normalnym życiu.
Franciszek Jackiewicz
Problemy odłożone na później mają to do siebie, że często same się rozwiązują.
John Flanagan
Zajrzałam do środka pierwszego pomieszczenia, do jego przepastnego wnętrza. Przybrało realny kształt-zobaczyłam wannę, toaletę i mój puchaty różowy szlafrok w kałuży na podłodze. Była tam mama, trzymająca moje nadgarstki nad zlewem, a scenę tę oświetlała słaba żarówka w łazience. Zobaczyłam siebie, stojącą nieruchomo. I moją matkę, jak podnosi coś błyszczącego, metalowego i ostrego, a potem buchnęła krew, gdy cieła szybko, głęboko i pewnie. Mój oddech zatrzymał się w szoku. Poczułam ból tak jak za pierwszym razem i zwinęłam się, naciskając powieki, aby nie patrzeć na te okropności. Nie.
Coś trzymało mnie wtedy, tak jak ona trzymała mnie teraz. Szorstki śmiech, włosy Meduzy, jej palce ostre i zakończone pazurami.
Louisa Reid
Wasilij Machanienko
miłość i pieniądze to potężne motywacje.
Alafair Burke
Wypił kilka łyków wody, to mu pomagało. Jednak za każdym razem, kiedy chował butelkę, wody było mniej. Niedługo się skończy.
Charlie Higson
Kosztem istnień współtowarzyszy można było żyć lepiej i dłużej. Tu dochodziły do głosu instynkty zwierzęce, hamowane w normalnym życiu.
Franciszek Jackiewicz
Problemy odłożone na później mają to do siebie, że często same się rozwiązują.
John Flanagan
Zajrzałam do środka pierwszego pomieszczenia, do jego przepastnego wnętrza. Przybrało realny kształt-zobaczyłam wannę, toaletę i mój puchaty różowy szlafrok w kałuży na podłodze. Była tam mama, trzymająca moje nadgarstki nad zlewem, a scenę tę oświetlała słaba żarówka w łazience. Zobaczyłam siebie, stojącą nieruchomo. I moją matkę, jak podnosi coś błyszczącego, metalowego i ostrego, a potem buchnęła krew, gdy cieła szybko, głęboko i pewnie. Mój oddech zatrzymał się w szoku. Poczułam ból tak jak za pierwszym razem i zwinęłam się, naciskając powieki, aby nie patrzeć na te okropności. Nie.
Coś trzymało mnie wtedy, tak jak ona trzymała mnie teraz. Szorstki śmiech, włosy Meduzy, jej palce ostre i zakończone pazurami.
Louisa Reid