ucieka i nie pyta się o zgodę na odejście. Człowiek musi pogodzić się z tym, że jest uzależniony od czasu, od marności świata i ulotności swego ziemskiego bytu. Czy jesteś w stanie człowiecze dać coś od siebie temu światu? Coś, czego on już nie ma...coś, co mu jest potrzebne, niezbędne do szczęścia...?
Dariusz Okoń
[...] Jak się pan zapatruje na karę śmierci?
Józef spojrzał ze zdumieniem w oczy Tomaszowi. Potem rzekł:
- Uważam, że nawet w tym pytaniu jest sprzeczność. Kara wyłącza zadanie śmierci, bo zabicie nie jest karą.
- Więc czym jest według pana kara śmierci?
- Morderstwem.
Sergiusz Piasecki
-A co tamoj widać? - odezwał się ktoś odważniejszy z tyłu.
-Jakby śledy kury - powiedział wójt. - Ale duże jakieś.
-Duże? - Zaan zgrabiałymi palcami postukał się w czoło. - Ogromne!
-Co tam? - znowu odezwał się ktoś z tyłu. - Kura?
-Śledy jakieś naszli - powiedział ktoś inny. - Jakoby kura, ale wielgachna.
-Jako chałupa.
-A ka poszła?
-Możech by złapali?
-No. Do gara wsadzilibym, to i dla całej wsi...
-Jaka znowu kura?! - zdenerwował się Zaan, tym razem na głupotę chłopów. - To smok! Smok dziewkę porwał.
Andrzej Ziemiański
Medytując obraz lub rzeźbę i my uciekamy od śmierci. Umieramy dla młodości, starości i ruchu. Nasz mózg oddaje nas czemuś, co Budda nazwał nirwaną. Ale to nie jest Jego nirwana. To nie jest też samozbawienie. Nikt nie zna Tego, póki nie odejdzie... Przedtem jednak musi poznać inną część Nieśmiertelności. Wejść w akt miłosny, który ukazuje człowiekowi taką samą Prawdę, co i Śmierć. Bez zakosztowania miłości fizycznej nie ma żadnego poznania." - Bruno Druslewicz, "Syn Słońca. Baśń metafizyczna", Wydział Filozofii i Socjologii UW, Warszawa 2012 (=Biblioteka PF-L, t. I).
Bruno Druslewicz
Dariusz Okoń
[...] Jak się pan zapatruje na karę śmierci?
Józef spojrzał ze zdumieniem w oczy Tomaszowi. Potem rzekł:
- Uważam, że nawet w tym pytaniu jest sprzeczność. Kara wyłącza zadanie śmierci, bo zabicie nie jest karą.
- Więc czym jest według pana kara śmierci?
- Morderstwem.
Sergiusz Piasecki
-A co tamoj widać? - odezwał się ktoś odważniejszy z tyłu.
-Jakby śledy kury - powiedział wójt. - Ale duże jakieś.
-Duże? - Zaan zgrabiałymi palcami postukał się w czoło. - Ogromne!
-Co tam? - znowu odezwał się ktoś z tyłu. - Kura?
-Śledy jakieś naszli - powiedział ktoś inny. - Jakoby kura, ale wielgachna.
-Jako chałupa.
-A ka poszła?
-Możech by złapali?
-No. Do gara wsadzilibym, to i dla całej wsi...
-Jaka znowu kura?! - zdenerwował się Zaan, tym razem na głupotę chłopów. - To smok! Smok dziewkę porwał.
Andrzej Ziemiański
Medytując obraz lub rzeźbę i my uciekamy od śmierci. Umieramy dla młodości, starości i ruchu. Nasz mózg oddaje nas czemuś, co Budda nazwał nirwaną. Ale to nie jest Jego nirwana. To nie jest też samozbawienie. Nikt nie zna Tego, póki nie odejdzie... Przedtem jednak musi poznać inną część Nieśmiertelności. Wejść w akt miłosny, który ukazuje człowiekowi taką samą Prawdę, co i Śmierć. Bez zakosztowania miłości fizycznej nie ma żadnego poznania." - Bruno Druslewicz, "Syn Słońca. Baśń metafizyczna", Wydział Filozofii i Socjologii UW, Warszawa 2012 (=Biblioteka PF-L, t. I).
Bruno Druslewicz