w tej chwili? W jakie atramentowe szczeliny wpełzasz przy pomocy swych ganglionicznych czułek? Kim jesteś, c z y m jesteś w tej chwili pogrążony w milczeniu bez przytomności? Rybą? Gąbczastym korzeniem? Czy jesteś s o b ą? Gdybym ci w tej chwili rozbił głowę, czy przepadłyby na wieki muzyka, narkotyzujące opary, glissanda, niezdarne parentezy, priapiczne prychania, prawo zmieniającej się wydajności, kamyki w twoim gardle, kiedy się jąkasz, zasłony, jakie spuszczasz na oczywiste zbrodnie? Gdybym w tej chwili przeszył ci skroń szydłem, czy razem z twoją krwią wypłynąłby choć jeden namacalny wskaźnik?
Henry Miller
(...) pan jest prawdziwym artystą. Ale także ogromnie zepsutym facetem. Myśli pan, że ponieważ jest Johnnym Fontane, nie może pan dostać raka? Albo nieuleczalnego guza na mózgu? Albo zawału serca? Myśli pan, że pan nigdy nie umrze? No więc, nie wszystko jest słodką muzyką i jeżeli pan chce zobaczyć prawdziwe nieszczęście, to proszę się przejść po tym szpitalu, a zaśpiewa pan pieśń miłosną o brodawkach. Dlatego niech pan da spokój z bzdurami i weźmie się do tego, co pan musi zrobić.
Mario Puzo
- Robiliśmy już takie rzeczy - odpowiada. - Czym różni się od nich ta?
- To nie jest muowost.
- Tamto - mówi pogardliwie Sigrud - nie stanowiło żadnego wyzwania.
- Cóż. Nie jest to też ahanasztańska dornowa - odpowiada Shara. - Nie jest to... byle diablik czy nieszczęśnik, na którym należy przeprowadzić brutalną egzekucję.
- Za chwilę powiesz, że nie przypomina też tamtego smoka.
- To był mały smok - zauważa Shara.
Robert Jackson Bennett
Mój stary z resztą w gruncie rzeczy zawsze był moim starym, ale tę odmianę mojego starego, tę nową, jako nadbudowę, ukształtowały procesy społeczne. Był jak marksistowski model bazy i nadbudowy. Uwarunkowania społeczne, zależności klasowe, determinacja bytu, ojcostwo jako odpowiedzialność, wszystko to można było z niego wyczytać. Z daleka niemal jak broszura : typowy i schematyczny. Tylko z bliska zagrażał mojemu życiu.
János Háy
Henry Miller
(...) pan jest prawdziwym artystą. Ale także ogromnie zepsutym facetem. Myśli pan, że ponieważ jest Johnnym Fontane, nie może pan dostać raka? Albo nieuleczalnego guza na mózgu? Albo zawału serca? Myśli pan, że pan nigdy nie umrze? No więc, nie wszystko jest słodką muzyką i jeżeli pan chce zobaczyć prawdziwe nieszczęście, to proszę się przejść po tym szpitalu, a zaśpiewa pan pieśń miłosną o brodawkach. Dlatego niech pan da spokój z bzdurami i weźmie się do tego, co pan musi zrobić.
Mario Puzo
- Robiliśmy już takie rzeczy - odpowiada. - Czym różni się od nich ta?
- To nie jest muowost.
- Tamto - mówi pogardliwie Sigrud - nie stanowiło żadnego wyzwania.
- Cóż. Nie jest to też ahanasztańska dornowa - odpowiada Shara. - Nie jest to... byle diablik czy nieszczęśnik, na którym należy przeprowadzić brutalną egzekucję.
- Za chwilę powiesz, że nie przypomina też tamtego smoka.
- To był mały smok - zauważa Shara.
Robert Jackson Bennett
Mój stary z resztą w gruncie rzeczy zawsze był moim starym, ale tę odmianę mojego starego, tę nową, jako nadbudowę, ukształtowały procesy społeczne. Był jak marksistowski model bazy i nadbudowy. Uwarunkowania społeczne, zależności klasowe, determinacja bytu, ojcostwo jako odpowiedzialność, wszystko to można było z niego wyczytać. Z daleka niemal jak broszura : typowy i schematyczny. Tylko z bliska zagrażał mojemu życiu.
János Háy