wir bitwy, nie jest bohaterem: To tylko silny mężczyzna z dużym mieczem. Odwaga polega na pokonywaniu strachu. (...) Oto odwaga i strach, chłopcze. Obie zawsze napierają. Nigdy nie przestają. (...) A człowiek nigdy nie może ustąpić. Ponieważ, jeśli się cofnie, strach pójdzie za nim i odepchnie go o następny krok, i jeszcze jeden. Ludzie, którzy poddają się lękowi, są jak królowie wierzący, że ich zamki powstrzymają wrogów, zamiast zaatakować ich na otwartej przestrzeni i rozproszyć. Wrogowie otaczają zamek i król nie może się wydostać. Powoli kończą mu się zapasy i nagle odkrywa, że zamek wcale nie jest bezpiecznym miejscem. Ty zbudowałeś taki zamek w swojej głowie. Jednak lęk sączy się przez dziury w ścianach i nie masz już gdzie się skryć. W głębi duszy wiesz o tym, gdyż bohater, którego w tobie widzę, mówi ci to.
David Gemmell
Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez okno. Wytężyłam wzrok, żeby sprawdzić godzinę na budziku. 8.29. Wzięłam głęboki oddech i zanurkowałam pod poduszki (wydawały się twarde). Naciągnęłam na siebie mocniej kołdrę. Dziwnie drapała. Jak rzep.
Potem usłyszałam coś, czego rano nie chciałaby usłyszeć dziewczyna, która poszła na drinka z kolegą z pracy. Jego głos.
Erin Duffy
Wstałem i poszedłem do łazienki. Nie miałem ochoty patrzeć w lustro, ale spojrzałem. Zobaczyłem na swojej twarzy przygnębienie i wyraz rezygnacji. Wielkie ciemne wory pod oczami. Pod małymi, tchórzliwymi oczkami, jak u szczura, kurwa, schwytanego przez kota. Moja skóra wyglądała tak, jakby przestała się starać. Jakby była zdegustowana tym, że należy do mnie. Brwi zwisały mi na oczy, poskręcane, szalone; brwi szaleńca. Straszne. Wyglądałem obrzydliwie.
Charles Bukowski
- Chyba ją kochałem - powiedziałem, kiedy już byłem w stanie to zrobić.
- Ona też cię kochała.
- Może.
- Kiedyś coś o tym wspominała.
- Co takiego?
- Powiedziała, że przy tobie zapomina o śmierci. Że ofiarowałeś jej lekarstwo na nią - samego siebie. I może na tym właśnie polega miłość, Iwanie.
Scott Stambach
David Gemmell
Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez okno. Wytężyłam wzrok, żeby sprawdzić godzinę na budziku. 8.29. Wzięłam głęboki oddech i zanurkowałam pod poduszki (wydawały się twarde). Naciągnęłam na siebie mocniej kołdrę. Dziwnie drapała. Jak rzep.
Potem usłyszałam coś, czego rano nie chciałaby usłyszeć dziewczyna, która poszła na drinka z kolegą z pracy. Jego głos.
Erin Duffy
Wstałem i poszedłem do łazienki. Nie miałem ochoty patrzeć w lustro, ale spojrzałem. Zobaczyłem na swojej twarzy przygnębienie i wyraz rezygnacji. Wielkie ciemne wory pod oczami. Pod małymi, tchórzliwymi oczkami, jak u szczura, kurwa, schwytanego przez kota. Moja skóra wyglądała tak, jakby przestała się starać. Jakby była zdegustowana tym, że należy do mnie. Brwi zwisały mi na oczy, poskręcane, szalone; brwi szaleńca. Straszne. Wyglądałem obrzydliwie.
Charles Bukowski
- Chyba ją kochałem - powiedziałem, kiedy już byłem w stanie to zrobić.
- Ona też cię kochała.
- Może.
- Kiedyś coś o tym wspominała.
- Co takiego?
- Powiedziała, że przy tobie zapomina o śmierci. Że ofiarowałeś jej lekarstwo na nią - samego siebie. I może na tym właśnie polega miłość, Iwanie.
Scott Stambach