były dopiero w powijakach, a statki kosmiczne rozwijały prędkości dalekie od dziesiątych części świetlnej i potrzebowały nie tygodni czy miesięcy, ale całych lat na dotarcie do innych planet i księżyców znajdujących się w tym samym systemie gwiezdnym. Chociaż jeszcze wcześniej ludzie znający wyłącznie powierzchnię swojej planety także wyruszali na trwające tygodnie, miesiące, a nawet lata wyprawy do odległych krain tego samego globu.
Jack Campbell
- Jacy silni, przystojni serwitorzy - zachwyciła się Credenza Fordyce. Do tej pory ostentacyjnie mną gardziła i w nowej dla siebie roli akolitki nie wypadała przekonująco. - Musisz mi powiedzieć, czym ich karmisz.
- Jedzeniem - odpowiedziałam. - Żywią się jedzeniem.
- Jedzeniem. Jakie to interesujące! - zaszczebiotała.
Spojrzałam na nią. Ona spojrzała na mnie. Cisza robiła się coraz bardziej niezręczna.
- No to muszę dawać swoim o wiele więcej jedzenia - podsumowała Credenza ze słabym uśmiechem.
S.J. Kincaid
Z przyjaźnią sprawa nie jest tak prosta. Długo, z trudem się ją zdobywa, ale kiedy już się przyjaźń posiadło, nie sposób się od niej uwolnić, trzeba stawić czoło. Nich pan przede wszystkim nie wierzy, że pańscy przyjaciele będą telefonować do pana co wieczór, jak powinni, by dowiedzieć się, czy nie jest to przypadkiem ten wieczór, kiedy postanowił pan popełnić samobójstwo, lub, bardziej po prostu, czy nie pragnie pan towarzystwa, jeśli nie ma pan ochoty wyjść z domu.
Albert Camus
[...] Pogotowie przybyło o czternastej czternaście, ale nikt im nie otworzył drzwi. Zanim dostali się do środka, minęło kilka minut.
- Co dalej? - dopytywał się Decker.
- Włamali się do środka i zobaczyli leżącą w holu Alison. Obok niej klęczał Gerald Maitland i próbował z powrotem umocować jej głowę na tułowiu.
- No to przynajmniej wiemy, że mamy do czynienia z optymistą - powiedział Decker.
Graham Masterton
Jack Campbell
- Jacy silni, przystojni serwitorzy - zachwyciła się Credenza Fordyce. Do tej pory ostentacyjnie mną gardziła i w nowej dla siebie roli akolitki nie wypadała przekonująco. - Musisz mi powiedzieć, czym ich karmisz.
- Jedzeniem - odpowiedziałam. - Żywią się jedzeniem.
- Jedzeniem. Jakie to interesujące! - zaszczebiotała.
Spojrzałam na nią. Ona spojrzała na mnie. Cisza robiła się coraz bardziej niezręczna.
- No to muszę dawać swoim o wiele więcej jedzenia - podsumowała Credenza ze słabym uśmiechem.
S.J. Kincaid
Z przyjaźnią sprawa nie jest tak prosta. Długo, z trudem się ją zdobywa, ale kiedy już się przyjaźń posiadło, nie sposób się od niej uwolnić, trzeba stawić czoło. Nich pan przede wszystkim nie wierzy, że pańscy przyjaciele będą telefonować do pana co wieczór, jak powinni, by dowiedzieć się, czy nie jest to przypadkiem ten wieczór, kiedy postanowił pan popełnić samobójstwo, lub, bardziej po prostu, czy nie pragnie pan towarzystwa, jeśli nie ma pan ochoty wyjść z domu.
Albert Camus
[...] Pogotowie przybyło o czternastej czternaście, ale nikt im nie otworzył drzwi. Zanim dostali się do środka, minęło kilka minut.
- Co dalej? - dopytywał się Decker.
- Włamali się do środka i zobaczyli leżącą w holu Alison. Obok niej klęczał Gerald Maitland i próbował z powrotem umocować jej głowę na tułowiu.
- No to przynajmniej wiemy, że mamy do czynienia z optymistą - powiedział Decker.
Graham Masterton