egzystencją od niego zależni, pokiwali i pomruczeli ze zrozumieniem. Triss łososie widywała zwykle w postaci różowych plasterków, ale też pokiwała i pomruczała, bo nie chciała się wyróżniać.
Andrzej Sapkowski
,,Ciekaw byłem, czy któryś z moich braci inkwizytorów posłuchałby tego wszawego rozkazu. Ksiądz chyba naprawdę tracił cierpliwość albo rozum, skoro zdążał do tak prymitywnej konfrontacji. Niestety, źle wybrał obiekt prześladowań. Najzupełniej wystarczy, że waszym uniżonym sługą pomiatał Jego Ekscelencja biskup. Tak więc powiedziałem kanonikowi, gdzie może wepchnąć sobie swoje polecenia, oraz w krótkich żołnierskich słowach wyjaśniłem mu, kim byli jego matka oraz ojciec i w jaki sposób matka potrafiła obsłużyć trzech klientów naraz. Z tego wszystkiego nie usłyszałem, że drzwi szczęknęły i w progu stanął biskup. Musiał być jednak w dobrym humorze, bo tylko się roześmiał.
-Witaj, Mordimerze - zawołał wesoło. Minął księdza kanonika, który miał tak czerwoną twarz, jakby zaraz miał paść na apopleksję - Dobrze, ze już jesteś, mój chłopcze o niewyparzonym języku.(...)
-Książe kanoniku - powiedziałem łagodnym tonem - Jego Ekscelencja prosi...
Kanonik zerwał się z miejsca.
-...żebyś nei ruszał stąd dupy, dopóki nei raczy cię wezwać - dokończyłem głośno i usłyszałem kolejne parsknięcie kancelisty.
Jacek Piekara
Andrzej Sapkowski
,,Ciekaw byłem, czy któryś z moich braci inkwizytorów posłuchałby tego wszawego rozkazu. Ksiądz chyba naprawdę tracił cierpliwość albo rozum, skoro zdążał do tak prymitywnej konfrontacji. Niestety, źle wybrał obiekt prześladowań. Najzupełniej wystarczy, że waszym uniżonym sługą pomiatał Jego Ekscelencja biskup. Tak więc powiedziałem kanonikowi, gdzie może wepchnąć sobie swoje polecenia, oraz w krótkich żołnierskich słowach wyjaśniłem mu, kim byli jego matka oraz ojciec i w jaki sposób matka potrafiła obsłużyć trzech klientów naraz. Z tego wszystkiego nie usłyszałem, że drzwi szczęknęły i w progu stanął biskup. Musiał być jednak w dobrym humorze, bo tylko się roześmiał.
-Witaj, Mordimerze - zawołał wesoło. Minął księdza kanonika, który miał tak czerwoną twarz, jakby zaraz miał paść na apopleksję - Dobrze, ze już jesteś, mój chłopcze o niewyparzonym języku.(...)
-Książe kanoniku - powiedziałem łagodnym tonem - Jego Ekscelencja prosi...
Kanonik zerwał się z miejsca.
-...żebyś nei ruszał stąd dupy, dopóki nei raczy cię wezwać - dokończyłem głośno i usłyszałem kolejne parsknięcie kancelisty.
Jacek Piekara