nawet kosztem własnego. Prawdziwa miłość to nadzwyczajna wyrozumiałość i troska, to czynne dążenie do dobrostanu ukochanej osoby. Wszystko inne to po prostu maskowanie własnych egoistycznych pragnień.
Richard Paul Evans
Tak jest i z duchem; jeśli go nie zatrudnić pewnym przedmiotem, który go spęta i okiełza, wówczas rzuca się bezładnie to tu, to ówdzie, w szerokie pole urojeń, i nie ma szaleństwa i niedorzeczności, której by nie spłodził w czasie tego wzruszenia. Dusza, która nie ma ustalonego celu, gubi się: jak bowiem powiadają, być wszędzie znaczy nie być nigdzie. Kiedy niedawno temu usunąłem się w domowe zacisze, mając postanowienie, o ile mi będzie możebne, nie zaprzątać się inną rzeczą, jeno spędzić w spokoju i w ustroni to niewiele, co mi zostało do życia, zdawało mi się, że nie mogę uczynić nic pomyślniejszego dla swego ducha niż zostawić go w zupełnej bezczynności, iżby się mógł zabawić sam ze sobą i wzmocnić i osiąść w sobie; i spodziewałem się, że teraz będzie mu to łatwiejsze, ile że stał się, z czasem stateczniejszy i dojrzalszy; ale widzę, jako to, iż przeciwnie, stawszy się jako koń urwany z uzdy, sto razy żwawiej ugania sam z siebie, niż to czynił w obcej posłudze. Ano płodzi mi teraz tyle chimer i fantastycznych monstrów, jedno przez drugie, bez ładu i składu, że aby móc rozważać swobodno ich niedorzeczność i dziwactwa, jąłem spisywać je porządkiem, w nadziei, iż z czasem, stawiwszy mu je przed oczy, zdołam go samego przywieść do zawstydzenia i opamiętania”.
Michel de Montaigne
Richard Paul Evans
Tak jest i z duchem; jeśli go nie zatrudnić pewnym przedmiotem, który go spęta i okiełza, wówczas rzuca się bezładnie to tu, to ówdzie, w szerokie pole urojeń, i nie ma szaleństwa i niedorzeczności, której by nie spłodził w czasie tego wzruszenia. Dusza, która nie ma ustalonego celu, gubi się: jak bowiem powiadają, być wszędzie znaczy nie być nigdzie. Kiedy niedawno temu usunąłem się w domowe zacisze, mając postanowienie, o ile mi będzie możebne, nie zaprzątać się inną rzeczą, jeno spędzić w spokoju i w ustroni to niewiele, co mi zostało do życia, zdawało mi się, że nie mogę uczynić nic pomyślniejszego dla swego ducha niż zostawić go w zupełnej bezczynności, iżby się mógł zabawić sam ze sobą i wzmocnić i osiąść w sobie; i spodziewałem się, że teraz będzie mu to łatwiejsze, ile że stał się, z czasem stateczniejszy i dojrzalszy; ale widzę, jako to, iż przeciwnie, stawszy się jako koń urwany z uzdy, sto razy żwawiej ugania sam z siebie, niż to czynił w obcej posłudze. Ano płodzi mi teraz tyle chimer i fantastycznych monstrów, jedno przez drugie, bez ładu i składu, że aby móc rozważać swobodno ich niedorzeczność i dziwactwa, jąłem spisywać je porządkiem, w nadziei, iż z czasem, stawiwszy mu je przed oczy, zdołam go samego przywieść do zawstydzenia i opamiętania”.
Michel de Montaigne